Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romans. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Romans. Pokaż wszystkie posty

niedziela, października 2

"Zostań, jeśli kochasz" - Gayle Forman



Znalezione obrazy dla zapytania zostań jeśłi kochasz książka
Tytuł: Zostań, jeśli kochasz
Tytuł oryginału: If I Stay
Autor: Gayle Forman
Cykl: Jeśli zostanę (tom 1)
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Data wydania: wrzesień 2014
Liczba stron: 248

"Czasem człowiek dokonuje w życiu wyboru, a czasem to wybór stwarza człowieka"


W literaturze młodzieżowej bardzo często przewija się motyw choroby, śmierci, wypadku, zazwyczaj połączony z wątkiem miłosnym. Sięgając po „Zostań, jeśli kochasz” spodziewałam się czegoś nowego, bardziej odkrywczego, w końcu nie bez powodu ta powieść polecana jest przez tyle osób. Niestety, ale mimo szczerych chęci  i początkowo pozytywnego nastawienia nie dołączę do grona wielbicieli Gayle Forman.

Mia wraz z rodzicami i bratem Teddym wybiera się do dziadków w pewien zimowy, śnieżny dzień. Niestety w wyniku zderzenia z ciężarówką, dziewczyna ulega poważnemu wypadkowi i znajduje się w stanie dziwnego zawieszenia. Obserwując teraźniejszość, zaczyna przywoływać wspomnienia, jednocześnie mając przed sobą dylemat. Obudzić się, walczyć o życie, czy poddać się i wszystko zakończyć?

Zacznę może od tego, że oczekiwałam wzruszającej, wyciskającej łzy historii, która na długo pozostanie w mojej pamięci. Tymczasem zaledwie tydzień po skończeniu tej książki, powieść odchodzi w niepamięć. Nie dostrzegłam tu wielu momentów do wzruszeń, ale nie dlatego, że historia była przewidywalna czy nużąca. Jestem zdania, że „Zostań, jeśli kochasz” to niewykorzystany potencjał, a ta dwustustronnicowa powieść jest po prostu za krótka, aby mogła wywołać na mnie większe wrażenie.

 "Uświadamiam sobie nagle, że umieranie jest proste. To życie jest trudne"

Tak właściwie, to właśnie największy mankament to moim zdaniem objętość. Oczywiście nie twierdzę, że książka powinna być długa, a akcja maksymalnie rozciągnięta, aby była to powieść dobra. Wręcz przeciwnie, nie lubię kiedy autorzy na siłę starają się wydłużyć historię. Ale w tym wypadku odnoszę wrażenie, że nastąpiło zjawisko całkowicie przeciwne, a Gayle Forman potraktowała obiecujący pomysł powierzchownie i jak najbardziej możliwe, skróciła tę książkę.

Nie udało mi się w ogóle zżyć z bohaterami, zapewne dlatego, że po prostu niewystarczająco ich poznałam. Ten ukazany tu urywek przeszłości Mii to jednak za mało, zdecydowanie bardziej wolałabym, aby autorka uchyliła rąbka tajemnicy i przedstawiła czytelnikowi trochę więcej faktów z życia głównej bohaterki. To, co zostało całkowicie spłycone, to relacje rodzinne. Rodziców Mii oraz Teddy’ego poznajemy jedynie z początku książki i owszem są rozdziały retrospekcji także poświęcone trochę bliżej tym osobom, ale jednak odczuwam wyraźny niedosyt. Dla przykładu z chęcią przeczytałabym więcej scen z życia Mii oraz jej brata, gdyby autorka wyraźniej nakreśliła ich relacje oraz pokazała, że miłość rodzeństwa także wynika z pewnych więzi między nimi. Może ten wątek wzbudziłby więcej emocji, gdyby we wspomnieniach Mia częściej opowiadała o Teddym, opowiedziała jakieś historie, bardziej uświadomiła ten fakt, dlaczego brat jest dla niej tak ważny. Tak naprawdę w tej książce pojawił się jeden moment, przy którym trochę się wzruszyłam, który związany był z Teddym, dlatego tym bardziej żałuję, że takich scen nie było więcej, w końcu co bardziej łapie za serce, jak nie miłość rodzeństwa?

 "Wiem - przyznał cicho. Ale ja ciągle tu jestem. I wciąż kocham cię jak szalony" 

Sama Mia wydawała mi się postacią bardzo płaską i papierową. Podobnie mają się rzeczy z Adamem – ideał w każdym calu. Tak właściwie nie wiemy za wiele o początkach tej znajomości oprócz kilku stron retrospekcji, a skoro głównym wątkiem tej książki jest właśnie miłość między nimi, to dlaczego autorka nie ukazała jak uczucie w tej dwójce kiełkowało?

Jeden element tej książki zasługuje jednak na pochwałę, a mianowicie, ta powieść przesycona jest muzyką. Mia jest utalentowaną wiolonczelistką, widać też z jaką pasją podchodzi do muzyki. Ten wątek rzeczywiście trochę podbudował moją opinię na książce, ponieważ sama uwielbiam muzykę klasyczną, więc poniekąd rozumiałam też główną bohaterkę i jej zamiłowanie. Szkoda tylko, że więcej takich pozytywnych akcentów się tutaj nie pojawiło, ponieważ historia miłosna z muzycznym tłem mogłaby okazać się naprawdę wyjątkowa, gdyby tylko autorka bardziej rozwinęła tę historię.

„Zostań, jeśli kochasz” było dla mnie niestety rozczarowującym pierwszym spotkaniem z twórczością Gayle Forman i jak na razie, nie spieszy mi się z sięgnięciem po inne jej książki, a już na pewno nie przeczytam kontynuacji pod tytułem „Wróć, jeśli pamiętasz”. Dwieście stron tej książki to za mało, aby wczuć się w historię i zżyć z bohaterami. Niestety nie jestem w stanie polecić tej książki, chyba że szukacie czegoś niewymagającego, do przeczytania w godzinę lub dwie. Chociaż z drugiej strony, jest wiele ciekawszych młodzieżówek, a „Zostań, jeśli kochasz” zdecydowanie nie wyróżnia się na tle gatunku. 

Książka bierze udział w wyzwaniu "Kiedyś przeczytam"

czwartek, maja 5

"Zanim się pojawiłeś" - Jojo Moyes


 Zanim się pojawiłeś (edycja filmowa)

Tytuł: Zanim się pojawiłeś
Tytuł oryginału: Me Before You
Autor: Jojo Moyes
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: kwiecień 2016
Liczba stron: 382


"Są zwyczajne godziny i są godziny ułomne, kiedy czas zatrzymuje się i potyka, kiedy życie - prawdziwe życie - wydaje się toczyć gdzieś dalej"


Czy można zaplanować sobie całe życie? Kiedy już mamy dobrze płatną pracę, żyjemy rozrzutnie i cieszymy się każdą chwilą, wydawałoby się, że nic nam nie przeszkodzi.  Wydawałoby się, że takie życie będzie jeszcze długo trwało, a my będziemy rozkoszować się luksusami. Nigdy nie przyszłoby nam na myśl, że coś takiego może się kiedyś skończyć. Prawda jest jednak taka, że wystarczy jedna chwila, aby nasza przyszłość uciekła nam spod kontroli.
Louise Clark miała nadzieję, że jeszcze przez długi czas będzie spokojnie pracowała w małej kawiarni, każdego dnia beztrosko wdając się w pogawędki z przypadkowymi ludźmi oraz z uśmiechem rozmawiając z dziećmi. Kiedy jednak jej szef jest zmuszony zamknąć kawiarnię, dziewczyna musi rozpocząć szukanie nowej pracy, aby utrzymać rodzinę. Po kolejnych nieudanych próbach znalezienia sobie zajęcia, wreszcie trafia na ogłoszenie poszukujące opiekunki dla niepełnosprawnego mężczyzny, Willa Traynora. Wyjątkowo pozytywna i optymistyczna dwudziestosześciolatka staje naprzeciw swojego całkowitego przeciwieństwa, człowieka, który już dawno stracił chęć do życia. Czy uda jej się zmienić nastawienie Willa i sprawić, aby na nowo zacząć cieszyć się z codzienności?
Powieść „Zanim się pojawiłeś” stała się ostatnimi czasy bardzo popularna, a wiele osób naprawdę zachwycało się tym dziełem. Trochę zniechęcił mnie szum wokół jej ekranizacji, która niedługo wchodzi do kin, ale mimo to, miałam nadzieję, że będzie to taka historia, którą zapamiętam na długo. Wiele książek,  w których poruszany jest motyw choroby oraz miłości jest niestety trochę przejaskrawionych, często również mało realnych. Zastanawiałam się, czy podobnie będzie z tą lekturą, czy może okaże się ona autentyczna w każdym calu. Nie spodziewałam się jednak, że ta historia stanie się dla mnie tak wstrząsająca i poruszająca w jednym.

"Człowiek ma tylko jedno życie. I właściwie ma obowiązek wykorzystać je najlepiej, jak się da"

Na pewno największe wrażenie wywołuje postać głównej bohaterki Louisy. Byłam całkowicie urzeczona jej osobowością, bijącym od niej optymizmem i pogodą ducha. Jest to postać o niezwykłej sile charakteru i cierpliwości. Will natomiast, jest jej całkowitym przeciwieństwem, ale nawet on sprawiał, że nieraz uśmiechałam się z jego sarkastycznych uwag. Z jednej strony osoba, która czerpie przyjemność z każdej chwili, z drugiej strony postać, która tak naprawdę chciałaby już zakończyć swoją mękę bycia niepełnosprawnym. Relacja tej dwójki jest bardzo wiarygodna i w żaden sposób nie przesłodzona. Z początku obawiałam się trochę, że książka okaże się jedynie ckliwym romansidłem, ale koniec końców przerosła moje najśmielsze oczekiwania. Jest to lektura, która z pewnością nie pozostawi nikogo obojętnym i sprawi, że niejednej osobie zakręci się łezka w oku.
Kolejną niewątpliwą zaletą jest styl autorki. Jojo Moyes potrafi bardzo dobrze opisać emocje targające ludźmi. Wykreowała godnych podziwu bohaterów i sprawiła, że czytelnik przeżywa wszystkie ich tragedie razem z nimi. Z ciekawością śledziłam utarczki słowne Lou i Willa oraz ich sarkastyczne docinki, które niejednokrotnie wywołały uśmiech na mojej twarzy. Jednakże mimo, iż książka ma wiele pozytywnych momentów, dowcipnych i napawających nadzieją, przedstawia przede wszystkim historię pełną bólu i tragiczną. Można powiedzieć, że uśmiech bardzo często przeplata się ze łzami, a kolejne zdarzenia są niemożliwe do przewidzenia. Każdy dzień z życia człowieka niepełnosprawnego jest diametralnie inny, a stan fizyczny, ale także psychiczny, takiej osoby bardzo często się zmienia. Z tego powodu, tym bardziej byłam pełna nieskrywanego podziwu dla Lou, która okazała się szczególną zawziętością starając się tchnąć w życie Willa iskierkę nadziei.

"Ale jeśli się kogoś kocha,to chyba nie powinno się odpuszczać"

Książka jest warta polecenia każdemu, niezależnie od preferowanego typu literatury. Jeśli jesteś miłośnikiem fantastyki, ta lektura może być ciekawą odmianą. Ja mogę tylko powtórzyć po raz kolejny, że „Zanim się pojawiłeś” wywołało we mnie istną burzę emocji ostatecznie poruszając mnie do łez. Ta książka napawa optymizmem i nadzieją, a wobec przedstawionej w niej historii, nie potrafiłabym pozostać obojętną. Już dawno żadna powieść nie doprowadziła mnie do takiego stanu i jestem pewna, że dzieło Jojo Moyes będę jeszcze długo wspominać. Niezwykła historia, którą mogę jak najbardziej polecić!

Moja ocena: 10/10

Książka bierze udział w wyzwaniu "Kiedyś przeczytam".



środa, lutego 17

"After. Płomień pod moją skórą" - Anna Todd


Okładka książki After. Płomień pod moją skórą 
Tytuł: "After. Płomień pod moją skórą"
Seria: After (tom 1)
Autor: Anna Todd
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: styczeń 2015
Liczba stron: 632

"Kocham go i nie mam wątpliwości, że on kocha mnie. Nawet jeśli nasz związek nie będzie trwał wiecznie, jeśli skończy się tym, że nigdy więcej się do siebie nie odezwiemy, zawsze będę wiedziała, że w tym momencie był dla mnie wszystkim"



O książce Anny Todd słyszało mnóstwo osób. Seria „After” przysporzyła sobie w ostatnim czasie miliony czytelników, chociaż opinie o niej pojawiają się różne. Początkowo „After. Płomień pod moją skórą” było opowiadaniem fanfiction na Wattpadzie o brytyjskim zespole muzycznym One Direction. Powiedziałabym, że jest to książka, która zalicza się do takich, które „albo się kocha, albo nienawidzi”. Niestety, ale mi bliżej jest do tej drugiej grupy.
Tessa jest idealną uczennicą, poukładaną, a jej życie jest zaplanowane w każdym detalu. Ma równie idealnego chłopaka Noah, z którym zawsze czuła się szczęśliwa. Trafia na wymarzone studia, ku uciesze matki, mając zamiar w przyszłości rozpocząć pracę w wydawnictwie. Wszystko zmienia się o sto osiemdziesiąt stopni, gdy na jej drodze pojawia się Hardin. Chłopak bez żadnych zasad. Arogancki, łatwo wpadający w złość, cały wytatuowany, a wieczory spędzający na imprezach. Jednak spotykając go, w Tessie zaczynają budzić się emocje, których nigdy nie doświadczyła i zaczyna patrzeć na swoje życie jeszcze sprzed kilku miesięcy całkowicie z innej perpektywy.
Grzeczna poukładana dziewczyna i chłopak będący jej całkowitym przeciwieństwem. Brzmi znajomo? Powiedziałabym, że w rzeczywistości taki związek jest mało realny, ale cóż, w tej książce najwyraźniej wszystko może się zdarzyć.

"Czasami myślisz, że kogoś znasz, ale to nieprawda"

O „After. Płomień pod moją skórą” słyszałam wiele pochlebnych opinii, chociaż natrafiłam również na kilka negatywnych. Postanowiłam jednak pokierować się większością i co z tego wynikło? Kilka godzin całkowicie straconych dla schematycznej historii miłosnej. Już kreacja bohaterów nie odznacza się niczym wyjątkowym, ponieważ grzecznej, skromnej i poukładanej dziewczyny z chłopakiem, który tym wszystkim cechom zaprzecza, jest raczej dość często spotykane. Miałam nadzieję, że przynajmniej ich historia będzie odznaczała się czymś dotychczas niespotykanym, ale i w tym wypadku spotkał mnie zawód.
Zacznę od moich odczuć odnośnie osoby, której zachowanie niezwykle mnie irytowało. Mowa tu o głównej bohaterce Tessie, która jak widać nie jest tak poukładana, skoro w ciągu kilku dni traci głowę dla jednego chłopaka. Autorka zapewne chciała wykreować ją na chodzący ideał, dziewczynę, której nie można nic zarzucić, która myśli ma zaprzątnięte jedynie nauką. Jednakże ja odniosłam najwyraźniej wrażenie przeciwne do zamierzonego. Tessa w moich oczach była łatwowierną dziewczyną, która bardzo łatwo ulega namowom innych, mimo wpojonych jej nawyków. W krótkim czasie potrafi stać się całkowicie inną osobą, która ze względu na prośby współlokatorki wychodzi z nią na imprezę, a później tego żałuje. Tylko, że mimo, iż użala się nad tym jaka była głupia, że tak łatwo dała się przekonać na to wyjście, to kilka dni później postępuje dokładnie tak samo. I tak w kółko. 
Jej relację z Hardinem można nazwać burzową, ponieważ rzadko kiedy wytrzymywali dzień bez pokłócenia się. Przed całe 600 stron tej książki, miałam wrażenie, że w ogóle nie potrafi się zdecydować. Potrafiła pokłócić się z nim, a wybaczyć mu kilka godzin później. Jej „własne zdanie” jest bardzo nietrwałe i wystarczy kilka słów, aby przekonać ją do jakiegoś pomysłu, więc w sumie to zastanawiam się czy w ogóle można to nazwać „jej” zdaniem.
Hardin to kolejna postać, która wywołała we mnie konsternację. Dlaczego? Ciągle zastanawiam się, jak można stworzyć bohatera, który zachowuje się jak rozwydrzone dziecko? Jest arogancki i ma poczucie, że wszystko mu się należy, a na dodatek nie szanuje uczuć innych osób. Co więcej, jak można się w takim bohaterze zakochać? Tessa, która zawsze była idealną uczennicą, traci głowę dla kogoś kto nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłaby mieć inne poglądy na jakiś temat niż on? Dla mnie cała ich relacja była zdecydowanie zbyt przejaskrawiona i nierealistyczna.

"Najlepsze w czytaniu jest to, że uciekasz ze swojego życia, możesz przeżyć setki, a nawet tysiące innych żyć"

Język jest prosty i właściwie to ma zarówno swoje dobre strony, jak i złe. Z pewnością dzięki temu książkę czyta się szybko, gdyż fabuła jest raczej niewymagająca, a większą część stanowią dialogi. Jednakże, jeśli styl pisania również nie jest wybitny, a historia nie ma w sobie nic wnoszącego do życia, czy skłaniającego do refleksji, to jakie wartości będzie mieć ta książka? 
Jak już wspomniałam akcja toczy się szybko, ale jest do bólu przewidywalna. Fakt, że bohaterowie ciągle się kłócili, a zaraz później sobie wybaczali, skutecznie mnie irytował, gdyż tak naprawdę właśnie to dzieje się przez 90% tej książki. Zakończenie można uznać za nieco ciekawsze, ponieważ pozostawia czytelnika w niepewności, ale wątpię, aby wystarczyło to, żebym sięgnęła po kolejne części serii.
Skoro wylałam  już falę krytyki, to dla odmiany wspomnę jeden wątek, który mi się spodobał. Mianowicie jest to fakt, że zarówno Tessa, jak i Hardin (mimo, że on raczej to ukrywał) mają jedną wspólną rzecz, która ich łączy. Zamiłowanie do klasyki literatury. Wzmianki lub cytaty z „Wichrowych Wzgórz” czy „Dumy i uprzedzenia” były ciekawym elementem historii. W niektórych momentach bohaterowie porównywali swoją sytuację do wydarzeń, przez które przechodzili bohaterowie tych właśnie książek, co również urozmaiciło powieść. Szkoda tylko,  że autorka nie wprowadziła więcej tego typu wątków.
„After. Płomień pod moją skórą” nie zaskoczył mnie pozytywnie, ani nie wywołał we mnie emocji, których oczekiwałam. Bohaterowie i ich ciągłe niezdecydowanie to chyba największy minus tej książki, fabuła jest przewidywalna i schematyczna. Język jest dość prosty, a większa część to nic nie wznoszące dialogi pomiędzy bohaterami. Kłócą się tylko po to, aby po chwili znów się pogodzić. Sądzę, że dla kogoś kto szuka niewymagającego romansu młodzieżowego, książka będzie zadowalająca, ale ja osobiście spodziewałam się po niej czegoś więcej, dlatego jeśli wolicie przeczytać coś oryginalnego i niecodziennego, to niestety, ale nie mogę tej książki polecić. Powiem tak, dla mnie jest to po prostu przewidywalna powieść o miłości, w której nic wyjątkowego czy wartościowego nie znalazłam.

Moja ocena: 3/10 

Książka bierze udział w wyzwaniu "Klucznik".



poniedziałek, września 7

"Jesienna miłość" - przeciwieństwa się przyciągają...

„Nasza miłość jak wiatr - nie możesz jej ujrzeć, lecz możesz ją poczuć”
Zazwyczaj dobieramy sobie przyjaciół na zasadzie podobieństw. Trzymamy się z osobami, z którymi mamy wspólne tematy. Ale z pewnością kojarzycie powiedzenie "przeciwieństwa się przyciągają". Może się również zdarzyć, że jedna osoba całkowicie was odmieni…
Siedemnastoletni Landon jest nastolatkiem mającym kilku dobrych przyjaciół, bogatą rodzinę i plany na przyszłość. Jego życie jest idealnie ułożone, wydawałoby się, że nic ciekawego go już nie spotka. Jednak los, stawia na jego drodze Jamie Sullivan, pobożną, nie rozstającą się z Biblią, wolontariuszkę i córkę pastora. Gdy Landon nie ma wyboru i musi zaprosić ją na bal, ciągle ma nadzieję, że będzie to ich jedyne spotkanie. Ale Jamie jest wyjątkowa, i chcąc nie chcąc chłopak odkrywa, że pozory mylą…
Z początku miałam wrażenie, że „Jesienna miłość” będzie zwykłą, prostą powieścią o miłości z przesłodzoną relacją głównych bohaterów. No bo co w końcu może połączyć nastolatka, który tylko myśli jak uciec od nadmiaru nauki i dziewczynę, która modli się za wszystkich swoich wrogów? Okazało się, że bardzo się pomyliłam, przede wszystkim zobaczyłam, że historia jest o wiele bardziej pogmatwana niż by się z początku mogło wydawać.
Już od pierwszych stron dało się zauważyć, że Nicholas Sparks stosuje dużo opisów, a język jest bogatszy, gdyż akcja toczy się w 1958 roku. Stworzyło to wyjątkowy klimat powieści, romans rozgrywający się w dawnych czasach, gdzie o Internecie nie było mowy. Na wątek miłosny trzeba popatrzyć z lekko innej perspektywy, jako że wtedy, ludzie nie ustawiali statusu „ w związku” na Facebooku jako obowiązkowego świadectwa swojej miłości i do wszystkiego podchodzili znacznie poważniej. Bardzo spodobał mi się styl pisania autora, który nie zbagatelizował głównego wątku, ale stworzył doskonałą historię miłosną, oryginalną i wyróżniającą się pod wieloma względami.
Główny bohater nie jest płaski i zwyczajny, jakby się z początku wydawało. Gdy z biegiem wydarzeń odkrywamy jego skryte oblicze, nawiązujemy do niego nić sympatii, która z czasem staje się nierozerwalna. Jamie natomiast, pierwotnie nie polubiłam, bo jakoś całkowicie nie mogłam się wczuć w tą osobę. Dopiero, gdy jej historia została nam przybliżona, a Landon zaczął spędzać z nią coraz więcej czasu, zrozumiałam, jak wspaniała jest to postać. Wzbudziła mój ogromny szacunek, zaczęłam podziwiać jej postawę, często jej współczułam, ale również zazdrościłam, że mimo, iż życie postawiło przed nią wiele trudności, ona nie zwraca na nie uwagi i jest nieskończoną optymistką. Doskonale wie, że w oczach szkolnej społeczności jest dziwna, ale ona idzie dalej z podniesioną głową i nie rezygnuje z wartości, w które wierzy. Ma ogromną siłę ducha i… jest po prostu wyjątkowa. Naprawdę brakuje słów, które mogłyby pokazać jak niesamowita jest jej osoba.
Myślałam, że historia miłosna nie może pociągnąć ze sobą tak poważnych tematów, jakie poruszyła ta książka. Relacja bohaterów rozwijała się powoli, co przede wszystkim sprawiło, że mogliśmy dokładnie obserwować przemianę Landona, a w niektórych momentach wręcz wzruszać się do łez. Ważny wątek, który wynikł dopiero podczas przeczytania większości książki, uczynił ją niepowtarzalną i charakterystyczną. A gdy powieść zbliżała się ku końcowi, nie dało się po prostu nie wzruszyć. Zakończenie było po prostu przepiękne i również brakuje mi słów, które pokazałyby jak wielkie wzbudziło we mnie emocje. Widzicie, ostatnio zdecydowanie zbyt często brakuje mi słów ;)
Jeśli ktoś sądzi, że przeczytał już wszystkie możliwe historie o miłości, a tak będzie tylko jedną z wielu i nie warto po nią sięgać, bardzo się myli. To powieść, która z pewnością sprawi, że ją „przeżyjecie” i będziecie długo wspominać. Naprawdę ogromnie polecam!

Ocena: 8/10

~Shadow



wtorek, maja 26

"Gwiazd Naszych Wina" - Miłość zwycięży cierpienie

"Moje idee to gwiazdy, których nie potrafię ułożyć w konstelacje"

Debiut sławnego pisarza książek dla młodzieży, Johna Greena, ostatnio ciągle nie znika z list bestsellerów. Zastanawiałam się, co było w nim takiego, że tak łatwo przysporzył sobie tylu fanów. Właściwie to nie słyszałam jeszcze ani jednej złej opinii o tej książce. Skoro tyle osób ją przeczytało, to postanowiłam także wstąpić w te szeregi.
Książka jest średniej długości, ma bowiem 312 stron, ale mimo to, po przeczytaniu chciałoby się jeszcze dłuższej historii. Uczucia przenikają z papierowych kartek do czytelnika. Historia jest tak głęboka i poruszająca, że na pewno nikomu nie zostanie obojętna. Każdy rozdział jest przesiąknięty emocjami, zarówno pozytywnymi, jak i negatywnymi. Główna bohaterka książki Hazel, ma zniszczone przez raka życie. Widzi wszystko w czarnych barwach i liczy dni do śmierci. Pewnego razu, na spotkaniu grupy wsparcia poznaje przystojnego Augustusa, który odmienia jej życie. Od tego czasu Hazel zmienia swój sposób patrzenia na świat. Razem dzielą się cierpieniem, pomagają sobie i wspierają się w trudnych sytuacjach. Przeżywają przygody, pierwsze wzloty i upadki. Ich relacja jest piękna i niesamowita.
Nie potrafię znaleźć przymiotników, które określiłyby wielkość tej powieści. Wspaniała? Cudowna? Nietuzinkowa? Oryginalna? To wszystko to za mało, ponieważ "Gwiazd Naszych Wina" jest niesłychanie wzruszające i magiczne.
Zakończenie było dla mnie wielkim zaskoczeniem. Płakałam we wielu momentach, byłam wzruszona, ale i szczęśliwa, że mogłam przeżyć tak wspaniałą historię. Książka posiada tak wiele pozytywnych wartości i mimo, że podczas jej czytania przychodziło mi o głowy tyle myśli i słów, to po jej skończeniu nie potrafiłam nic powiedzieć. Nie miałam uśmiechu na twarzy, bowiem temat chorób i nowotworów nie obchodzi się z nikim łaskawie. Byłam jednak wniebowzięta i wierzę, że wspaniała przygoda z książką "Gwiazd Naszych Wina", na zawsze pozostanie w mojej pamięci.
Książka spodoba się każdemu. Tak naprawdę, "spodoba się" to za mało powiedziane. Każdy odczuje ją na swój własny sposób, ale na pewno nie pozostanie obojętny historii Hazel i Augustusa. 
Obowiązkowa do przeczytania!

 ocena: 9/10

~Shadow

 

środa, maja 6

"Hopeless" - łzy w oczach i ściśnięte serce

"Nie będę życzyć sobie idealnego życia. Rzeczy, które przewracają cię w życiu są testami, zmuszają cię do wybrania pomiędzy poddaniem się i leżeniem na ziemi, a otarciem kurzu i powstaniem jeszcze wyżej niż stałeś zanim zostałeś przewrócony. Wybieram stanie wyżej"

Nigdy nie przypuszczałam, że sięgnę po jakiś romans. Rzecz w tym, że "Hopeless" nie jest "jakiś". Mogę powiedzieć jedno: Ta książka skradła moje serce i ciągle trzyma je w swych szponach.
O takiej historii nie da się zapomnieć w jeden dzień. Mijają tygodnie, a przed moimi oczami ciągle stoją losy Sky. Colleen Hoover stworzyła coś niesamowitego, coś, co zostanie w pamięci czytelników na zawsze.
Na początku byłam nastawiona dość sceptycznie. Wydawało mi się, że w historiach miłosnych nie ma nic ciekawego czy oryginalnego. Patrzyłam przez pryzmat rodzaju literatury, który zazwyczaj czytam, czyli fantastyki. A tu się okazało, że "Hopeless" jest książką zdecydowanie wyróżniającą się na tle innych.
Opowieść niby zaczyna się banalnie. Sky, która nigdy nie interesowała się osobami płci przeciwnej, pewnego dnia spotyka w sklepie chłopaka, który wzbudza w niej nieznane dotąd uczucia. Co więcej, on także ją zauważa. Gdy z początku ich życie ma szanse powieść się szczęśliwie, na jaw wycieka tajemnica z przeszłości, która całkowicie zmienia ich rzeczywistość. 
Nigdy nie przypuszczałam, że w książce dla młodzieży mogą zostać poruszone tak poważne tematy. Niby powieść o miłości, ale o miłości, która jest w stanie przetrwać wszystko. Wzruszająca postawa bohaterów sprawiła, że przy końcówce miałam łzy w oczach. Z każdą przemijającą stroną byłam coraz bardziej zaskoczona i zdziwiona. Nigdy nie pomyślałabym, że akcja może się potoczyć w ten sposób. "Hopeless" nie tandetnym romansem z przewidywalnym zakończeniem. Ta książka wzbudziła we mnie uczucia, które zajęły na zawsze miejsce w moim sercu. "Hopeless" jest książką, którą na pewno będę jeszcze długo wspominać.

 ocena: 8/10

~Shadow