Tytuł oryginału: The odds of
loving Grover Cleveland
Autor: Rebekah Crane
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Liczba stron: 296
„Nie mam ochoty marnować czasu na rozważanie, kim jestem. Ja chcę po prostu być.”
Schizofrenia? Depresja?
Anoreksja? To wszystko choroby psychiczne. Dlaczego ciągle tak mało się o nich
mówi? Dlaczego mimo zwiększającej się liczby zachorowań, one nadal pozostają
tematem tabu? A przecież o tym trzeba mówić otwarcie i istotę tego uświadamia
nam książka „Jak pokochać freaka?” Rebekah Crane.
Zander ma 16 lat, kiedy rodzice
wysyłają ją na obóz dla nastolatków z problemami psychicznymi. Dla żyjącej pod
kloszem dziewczyny jest to całkowicie nowa lekcja, nowe środowisko i nowe
znajomości. To tam poznaje Grovera - chłopaka, który ma obsesję na punkcie
swojego notatnika i boi się zachorować na schizofrenię, Beka – patologicznego
kłamcę i Cassie – anorektyczkę z przejawami depresji. I choć nigdy by tego nie
podejrzewała, to tam uczy się żyć na nowo.
Jakoś już tak mam, że ciągnie
mnie do tematu chorób psychicznych. Może dlatego, że uważam, iż w świecie,
gdzie ich natężenie jest tak wysokie, mówi się o nich zdecydowanie zbyt mało.
Zawsze jednak istnieje obawa, że ktoś podejdzie do tego tematu całkowicie nie
od tej strony, bo to, czego potrzeba tu przede wszystkim, to zrozumienia. Całe
szczęście, Rebekah Crane je posiada.
Podczas czytania tej książki
nachodziły mnie różne przemyślenia. Po pierwsze – jestem zdania, że metody
stosowane w ośrodku są nieprzemyślane i tak podręcznikowe, że aż błędne. Nikt
nie przekona chorego na depresję nastolatka o tym, jak wartościowe jest życie,
banalnymi tekstami i rozmową o istocie zaufania. Trudno też zmusić osobę, która
przez kilkanaście lat tłamsiła w sobie własne problemy, aby otworzyła się na
sesji terapii grupowej. Przez dużą część książki towarzyszyło mi odczucie, że
wychowawcy w ośrodku podjęli się takiej pracy tylko po to, aby mieć lepsze
statystyki do późniejszych zawodów. Tu potrzeba czegoś więcej niż miłe słówka i
puste uśmiechy. Tu potrzeba zaangażowania i wiary w to, co się robi. Autorka
pokazała jednak na końcu tej książki, że wszystko ma swoje drugie dno i każdy
skrywa swój sekret, nawet osoba z pozoru perfekcyjna. I o ile ciągle nie
akceptuję metod stosowanych w ośrodku, to wiem już, że Rebekah Crane ma pojęcie
o czym pisze i nie wiem, czy miała wcześniej jakkolwiek do czynienia z chorobą
psychiczną, ale jako osoba ma coś, co wystarcza, aby uczynić tę książkę
autentyczną – ogromne pokłady empatii, a może nawet jakąś wewnętrzną potrzebę,
aby pisać na takie tematy.
„Każdy, kto siedzi w zamknięciu, chce znaleźć drogę ucieczki.”
To kilka moich refleksji. Co do strony
technicznej, bardzo podobały mi początki rozdziałów z listami uczestników obozu
do ich rodzin, ponieważ pozwoliły lepiej unaocznić relacje, jakie między nimi
panują. Niestety, ale problemy psychiczne bardzo często mają swój początek
właśnie w rodzinie czy środowisku bliskich znajomych, i to „Jak pokochać
freaka?” nam uświadamia. Przykre jest to, że rodzice nieraz w ogóle nie
zwracają uwagi na problemy dziecka albo traktują je jako zbędny balast, którego
trzeba się pozbyć, i nawet nie próbują mu pomóc. Przykre jest też to, jak
społeczeństwo w pewien automatyczny sposób wyklucza osoby chore psychicznie i
to, że czasem nawet i nieświadomie do tych chorób się przyczynia. Przykre, ale
prawdziwe. A „Jak pokochać freaka?” właśnie taką prawdę obnaża.
Autentyczni bohaterowie. Jestem w
stanie zrozumieć Zander, Grovera i przede wszystkim Cassie. Ich problemy nie są
błahe, przejaskrawione i nie są jedynie wymysłami nastolatków, którzy domagają
się uwagi. Szkoda, że czasem jedynie osoby, które same zetknęły się z takimi
problemami są w stanie choć trochę zrozumieć osobę chorą, i szkoda, że inni
ludzie nawet nie próbują ich zrozumieć. Zrozumienie to tutaj słowo klucz, a
odnoszę wrażenie, że paradoksalnie coraz mniej osób je posiada. Nawet nie wiem,
co powiedzieć, gdy spotykam się z opiniami, że depresja to jakiś bzdurny wymysł, a takie i gorsze rzeczy już zdarzało mi się słyszeć. Na przykładzie
tej książki widać, że takie choroby są głęboko zakorzenione w ludzkiej psychice
i często mają podłoże w przeszłości. To jednak nie jest żadna zasada, bo każdy
odbiera różne rzeczy inaczej i coś, co jeden puści mimo uszu, dla drugiego
będzie początkiem lawiny naprawdę przygnębiających rozmyślań. Trójka głównych
bohaterów nie od początku była mi bliska, ale stała się taką, gdy zyskałam
ogląd na całą historię. To też pokazuje, że nie można oceniać po pozorach. Pod
uśmiechem nieraz kryje się smutek.
„Życzę mu prawdziwego życia, nawet i szpetnego. Bo rzeczywistość może i jest szpetna, ale czasem można być i porąbanym, i pięknym.”
Cassie jest tu postacią
najbardziej tragiczną i to właśnie przez jej osobę tak tknęło mnie na te
wszystkie przemyślenia. Jej bardzo prostolinijne podejście może być symbolem
tego, jak nieraz odbiera się problemy natury psychicznej, o czym wspominałam
wyżej. Natomiast jest złożona osobowość, która wychodzi na jaw dopiero gdy po
przeczytaniu książki pokazuje znowu, jak błędne bywa nasze myślenie. Wielkie
brawa dla autorki za stworzenie tak wiarygodnych bohaterów.
Tytuł może mylnie sugerować nam banalny romans młodzieżowy. Szkoda, że skoro zdecydowano się już znacząco odbiec od oryginalnego tytułu, nie przetłumaczono go w trochę mniej tandetny sposób. Wątek miłosny, owszem, występuje, i jest perfekcyjny. Nie zmieniłabym nic w relacji między głównymi bohaterami i byłam zauroczona uczuciem, które się między nimi rozwijało. Nie zniesmaczona, nie znudzona, ale zauroczona, co rzadko mi się zdarza. „Jak pokochać freaka?” to niezwykła i ogromnie wartościowa powieść. Wybitna w swoim gatunku i tematyce.
W ostatnim czasie pojawia się
coraz więcej publikacji na temat chorób psychicznych. I dobrze, cieszę się, że
przełamujemy powoli pewne zahamowania, które sprawiają, że wolimy unikać tych
tematów. „Jak pokochać freaka?” to jedna z najlepszych książek o takiej
tematyce, jakie czytałam, i z pewnością jedna z tych, które wywarły na mnie
największe wrażenie. Przez ostatni tydzień wielokrotnie wracałam myślami do tej
książki – takiej historii nie da się wyrzucić z pamięci.
Za książkę dziękuję wydawnictwu
Feeria Young
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz