piątek, sierpnia 18

„Jak pokochać freaka?” - Rebekah Crane



Tytuł: Jak pokochać freaka?
Tytuł oryginału: The odds of loving Grover Cleveland
Autor: Rebekah Crane
Wydawnictwo: Feeria Young
Data wydania: 2 sierpnia 2017
Liczba stron: 296

„Nie mam ochoty marnować czasu na rozważanie, kim jestem. Ja chcę po prostu być.”




Schizofrenia? Depresja? Anoreksja? To wszystko choroby psychiczne. Dlaczego ciągle tak mało się o nich mówi? Dlaczego mimo zwiększającej się liczby zachorowań, one nadal pozostają tematem tabu? A przecież o tym trzeba mówić otwarcie i istotę tego uświadamia nam książka „Jak pokochać freaka?” Rebekah Crane.

Zander ma 16 lat, kiedy rodzice wysyłają ją na obóz dla nastolatków z problemami psychicznymi. Dla żyjącej pod kloszem dziewczyny jest to całkowicie nowa lekcja, nowe środowisko i nowe znajomości. To tam poznaje Grovera - chłopaka, który ma obsesję na punkcie swojego notatnika i boi się zachorować na schizofrenię, Beka – patologicznego kłamcę i Cassie – anorektyczkę z przejawami depresji. I choć nigdy by tego nie podejrzewała, to tam uczy się żyć na nowo.

Jakoś już tak mam, że ciągnie mnie do tematu chorób psychicznych. Może dlatego, że uważam, iż w świecie, gdzie ich natężenie jest tak wysokie, mówi się o nich zdecydowanie zbyt mało. Zawsze jednak istnieje obawa, że ktoś podejdzie do tego tematu całkowicie nie od tej strony, bo to, czego potrzeba tu przede wszystkim, to zrozumienia. Całe szczęście, Rebekah Crane je posiada.

Podczas czytania tej książki nachodziły mnie różne przemyślenia. Po pierwsze – jestem zdania, że metody stosowane w ośrodku są nieprzemyślane i tak podręcznikowe, że aż błędne. Nikt nie przekona chorego na depresję nastolatka o tym, jak wartościowe jest życie, banalnymi tekstami i rozmową o istocie zaufania. Trudno też zmusić osobę, która przez kilkanaście lat tłamsiła w sobie własne problemy, aby otworzyła się na sesji terapii grupowej. Przez dużą część książki towarzyszyło mi odczucie, że wychowawcy w ośrodku podjęli się takiej pracy tylko po to, aby mieć lepsze statystyki do późniejszych zawodów. Tu potrzeba czegoś więcej niż miłe słówka i puste uśmiechy. Tu potrzeba zaangażowania i wiary w to, co się robi. Autorka pokazała jednak na końcu tej książki, że wszystko ma swoje drugie dno i każdy skrywa swój sekret, nawet osoba z pozoru perfekcyjna. I o ile ciągle nie akceptuję metod stosowanych w ośrodku, to wiem już, że Rebekah Crane ma pojęcie o czym pisze i nie wiem, czy miała wcześniej jakkolwiek do czynienia z chorobą psychiczną, ale jako osoba ma coś, co wystarcza, aby uczynić tę książkę autentyczną – ogromne pokłady empatii, a może nawet jakąś wewnętrzną potrzebę, aby pisać na takie tematy.

„Każdy, kto siedzi w zamknięciu, chce znaleźć drogę ucieczki.”

To kilka moich refleksji. Co do strony technicznej, bardzo podobały mi początki rozdziałów z listami uczestników obozu do ich rodzin, ponieważ pozwoliły lepiej unaocznić relacje, jakie między nimi panują. Niestety, ale problemy psychiczne bardzo często mają swój początek właśnie w rodzinie czy środowisku bliskich znajomych, i to „Jak pokochać freaka?” nam uświadamia. Przykre jest to, że rodzice nieraz w ogóle nie zwracają uwagi na problemy dziecka albo traktują je jako zbędny balast, którego trzeba się pozbyć, i nawet nie próbują mu pomóc. Przykre jest też to, jak społeczeństwo w pewien automatyczny sposób wyklucza osoby chore psychicznie i to, że czasem nawet i nieświadomie do tych chorób się przyczynia. Przykre, ale prawdziwe. A „Jak pokochać freaka?” właśnie taką prawdę obnaża.

Autentyczni bohaterowie. Jestem w stanie zrozumieć Zander, Grovera i przede wszystkim Cassie. Ich problemy nie są błahe, przejaskrawione i nie są jedynie wymysłami nastolatków, którzy domagają się uwagi. Szkoda, że czasem jedynie osoby, które same zetknęły się z takimi problemami są w stanie choć trochę zrozumieć osobę chorą, i szkoda, że inni ludzie nawet nie próbują ich zrozumieć. Zrozumienie to tutaj słowo klucz, a odnoszę wrażenie, że paradoksalnie coraz mniej osób je posiada. Nawet nie wiem, co powiedzieć, gdy spotykam się z opiniami, że depresja to jakiś bzdurny wymysł, a takie i gorsze rzeczy już zdarzało mi się słyszeć. Na przykładzie tej książki widać, że takie choroby są głęboko zakorzenione w ludzkiej psychice i często mają podłoże w przeszłości. To jednak nie jest żadna zasada, bo każdy odbiera różne rzeczy inaczej i coś, co jeden puści mimo uszu, dla drugiego będzie początkiem lawiny naprawdę przygnębiających rozmyślań. Trójka głównych bohaterów nie od początku była mi bliska, ale stała się taką, gdy zyskałam ogląd na całą historię. To też pokazuje, że nie można oceniać po pozorach. Pod uśmiechem nieraz kryje się smutek.

„Życzę mu prawdziwego życia, nawet i szpetnego. Bo rzeczywistość może i jest szpetna, ale czasem można być i porąbanym, i pięknym.”

Cassie jest tu postacią najbardziej tragiczną i to właśnie przez jej osobę tak tknęło mnie na te wszystkie przemyślenia. Jej bardzo prostolinijne podejście może być symbolem tego, jak nieraz odbiera się problemy natury psychicznej, o czym wspominałam wyżej. Natomiast jest złożona osobowość, która wychodzi na jaw dopiero gdy po przeczytaniu książki pokazuje znowu, jak błędne bywa nasze myślenie. Wielkie brawa dla autorki za stworzenie tak wiarygodnych bohaterów.

Tytuł może mylnie sugerować nam banalny romans młodzieżowy. Szkoda, że skoro zdecydowano się już znacząco odbiec od oryginalnego tytułu, nie przetłumaczono go w trochę mniej tandetny sposób. Wątek miłosny, owszem, występuje, i jest perfekcyjny. Nie zmieniłabym nic w relacji między głównymi bohaterami i byłam zauroczona uczuciem, które się między nimi rozwijało. Nie zniesmaczona, nie znudzona, ale zauroczona, co rzadko mi się zdarza. „Jak pokochać freaka?” to niezwykła i ogromnie wartościowa powieść. Wybitna w swoim gatunku i tematyce.

W ostatnim czasie pojawia się coraz więcej publikacji na temat chorób psychicznych. I dobrze, cieszę się, że przełamujemy powoli pewne zahamowania, które sprawiają, że wolimy unikać tych tematów. „Jak pokochać freaka?” to jedna z najlepszych książek o takiej tematyce, jakie czytałam, i z pewnością jedna z tych, które wywarły na mnie największe wrażenie. Przez ostatni tydzień wielokrotnie wracałam myślami do tej książki – takiej historii nie da się wyrzucić z pamięci.


Za książkę dziękuję wydawnictwu Feeria Young



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz