Tytuł oryginału: The Call
Seria: The Call (tom 1)
Autor: Peadar Ó Guilín
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: kwiecień 2017
Liczba stron: 352
„Naród musi przetrwać."
Wyobraź sobie, że całe Twoje życie jest jedną wielką szkołą przetrwania. Każdego dnia uczysz się walczyć, ćwiczysz sprawność fizyczną, poznajesz historię i język wroga. Żyjesz w ciągłej niepewności, gdyż wiesz, że w każdej chwili możesz zostać Wezwany. Będziesz musiał przeżyć dwadzieścia cztery godziny zdany tylko na siebie, podczas gdy tak naprawdę miną trzy minuty i cztery sekundy…
Od czasów, gdy Irlandczycy wygnali ród Sidhe z ich ziem, ci
mszczą się na nich, każdego dnia porywając nastolatków. Osoba zostaje Wezwana
do ich świata i musi przeżyć cały dzień, uciekając przed sprawcami, gdyż
dopiero po upływie tego czasu powróci do Irlandii. Dwadzieścia cztery godziny
dla tej osoby, to trzy minuty i cztery sekundy dla innych ludzi, którzy w tym
czasie będą odmierzać ten czas.
Nessa, Megan i Anto są od lat szkoleni, aby w chwili, kiedy
zostaną Wezwani, przeżyć dzień i móc wrócić do swojego świata. Nessa ma jednak
porażenie nóg, czy mimo tego dodatkowego utrudnienia, zdoła przetrwać, kiedy
nadejdzie czas jej Wezwania?
Ostatnio do książek młodzieżowych podchodzę jak do jeża, gdyż
nadzwyczaj często obiecującą powieść kończę rozczarowana. Opis „The Call” był jednak tak intrygujący, że nie mogłam sobie odmówić lektury, ale jednocześnie, gdzieś
w podświadomości zapaliła mi się czerwona lampa – to zbyt piękne, aby mogło być
prawdziwe. A jednak nie, nie doznałam żadnych halucynacji, bowiem opis „The
Call” jest jedynie namiastką świetnej lektury, jaka nas czeka.
Zacznę od tego, że „The Call” jest przede wszystkim książką,
która trzyma w napięciu od samego początku. Niektórym może przeszkadzać
oszczędny sposób pisania autora, ale na pewno zadowoli wszystkich tych, którzy
cenią sobie multum zdarzeń i szybką akcję. Ja uwielbiam opisy, więc po kilku
pierwszych stronach myślałam, że jednak trochę przeceniłam tę książkę. Ale
widzicie, koniec końców otrzymałam wciągającą powieść akcji, w której nie
zabrakło też wyjaśnienia świata przedstawionego, gdyż autor przedstawia
wszystko czytelnikowi bardzo przystępnie, w zrozumiały sposób, jednocześnie nie
traktując rzeczywistości, którą stworzył, pobieżnie.
Poznajemy całą historię Irlandii. Wiemy, dlaczego dzieje się
to, co się dzieje tj. dlaczego Sidhowie wymyślili Wezwanie, jako plan zemsty.
Jednocześnie dowiadujemy się także wielu rzeczy o ich kulturze, o dziwnej
naturze tych stworzeń i o miejscu, w których żyją. Może i autor oszczędził
szczegółowych opisów na rzecz akcji, ale przedstawia tyle, aby zaciekawić
czytelnika i nasycić go wizją świata przedstawionego. Konflikt między
Irlandczykami, a ludem Sidhów jest bardzo dobrze zarysowany i łatwiej dzięki
temu uwierzyć w całą historię.
„Ale tam, gdzie żyjesz, pośród nieustannego piękna, każdy, kto docenia cierpienie, musi udawać coś dokładnie przeciwnego, nawet przed samym sobą."
Rzadko kiedy w książce młodzieżowej spotykam tak dojrzałych i
rozsądnych bohaterów. Nessa to niezwykła postać, która budzi podziw swoją
determinacją i wytrwałością. Nie chce, aby ludzie oceniali ją przez pryzmat
choroby, pragnie dowieść swojej wartości i pokazać, ile jest warta. Nie daje
się ponieść emocjom, a miłość odkłada na drugi plan. Jest zdystansowana, stara
się nie przejawiać uczuć, ale to są właśnie pożądane cechy w świecie, w którym
dorastała i to jest jej sposób walki o przetrwanie. Megan polubiłam za
ironiczne podejście do życia i wybuchowy charakter. Dziewczyna nie daje sobą
pomiatać i tworzy znaczący kontrast przy poukładanej i spokojnej Nessie. Wreszcie
Anto, pacyfista-wegetarianin. I tym właśnie zdobył moją sympatię – jest bardzo
delikatny i opiekuńczy, stara się szukać rozwiązań bez przemocy, co jest wręcz
niemożliwe w tak okrutnym świecie.
Jedną z największych zalet tej książki jest jednak jej
klimat. Mroczny, posępny i budzący trwogę. I właśnie ta wizja, świata pełnego
brudu i okrucieństw, całkowicie do mnie przemówiła. Autor nie stroni od
brutalności, która jest niezbędna w książce o takiej tematyce, jednocześnie
pokazując, że nawet młodzież, która jest główną grupą docelową tej książki, traktuje
jako ludzi dojrzałych i inteligentnych.
„- Zamierzam przeżyć - mówi. I nikt mi w tym nie przeszkodzi.
Wierzy w każde wypowiedziane słowo."
Moje ostrożne podejście do tej książki było również
spowodowane jej porównaniami do „Igrzysk śmierci” i „Więźnia labiryntu”,
dlatego muszę tu nadmienić, że te tytuły nie mają ze sobą wiele wspólnego.
Podobny jest sam motyw walki o przetrwanie, lecz sam koncept, sama idea, to
wszystko jest w „The Call” świeże i oryginalne. Oszczędny opis intryguje, a
jest to taka książka, przy której lepiej wiedzieć jak najmniej, jeśli mamy
zamiar ją przeczytać. Zaznaczę jeszcze tylko, że „The Call” spodobało mi się o
wiele bardziej od chociażby sławetnego „Więźnia labiryntu”, który był dla mnie
lekturą bardzo przeciętną. Tak więc nie obawiajcie się powielanych schematów,
gdyż nic takiego nie ma w tym przypadku miejsca.
Na koniec dodam jeszcze, że bardzo podoba mi się, jak autor
poprowadził wątek miłosny. Miłość się pojawia, lecz nie dominuje i nic nie
zostaje narzucone czytelnikowi od początku, co byłoby wręcz nienaturalne w
książce, gdzie głównym celem bohaterów powinna być walka o własne życie.
Może „The Call” nie jest książką wybitną, ale zdecydowanie
wyróżnia się, jako powieść młodzieżowa. Wprawdzie nie zostałam zwolenniczką
samego pióra autora, ale historia, którą stworzył, pochłonęła mnie bez reszty i
dostarczyła kilka godzin świetnej rozrywki. Bohaterowie, w których motywacje
jest się w stanie uwierzyć, porywająca akcja i tajemnicza, mroczna
rzeczywistość – to właśnie gwarantuje ta lektura.
Za książkę dziękuję wydawnictwu Czwarta Strona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz