Jedna z członkiń grupy BookAThon wysłała wiadomość do wydawnictwa z pytaniem o kolejny tom trylogii "Niezwyciężona". To jest odpowiedź, którą otrzymała:
Kochani, w związku z dużą ilością zapytań przyspieszyliśmy proces
decyzyjny w sprawie serii "Niezwyciężona". Dotarły do nas niepokojące
sygnały, że już wcześniej, na książkowych forach dyskusyjnych,
oficjalnie wypowiedzieliśmy się na temat kontynuacji trylogii.
Dotychczas nie wypowiadaliśmy się w tej sprawie i nie udzielaliśmy
wypowiedzi na stronach czy forach, dlatego jeśli zauważyliście takie
komentarze, pisane w naszym imieniu, będziemy wdzięczni za linki, abyśmy
mogli to zweryfikować.
Sprzedaż pierwszego tomu serii
"Niezwyciężona" nie była spektakularna; w związku z tym decyzja o
wydaniu drugiego tomu była dla nas trudna - mieliśmy świadomość, że może
wygenerować kolejne straty. Niestety, czarny scenariusz się spełnił i
tak właśnie się stało - sprzedaż drugiego tomu była tak niska, że nie
pokryła nawet kosztów tłumaczenia, nie wspominając o redakcji, korekcie,
składzie i w końcu druku - to ogromne kwoty. Mieliśmy nadzieję, że
sprzedaż serii wzrośnie, ale od miesięcy sprawa wygląda tak samo
kiepsko.
Rozumiemy Wasze stanowisko, a nawet je podzielamy - dla
nas niedokończona seria jest tak samo rozczarowująca, jak dla Was, a
decyzja o zakończeniu trylogii na drugim tomie jest bodaj jedną z
najtrudniejszych decyzji w naszej branży - o tyle trudna, że musimy
kierować się nie tylko sercem (to nasze marzenie, bo podobnie jak Wy,
kochamy książki i podchodzimy do naszej pracy z ogromną pasją), ale
także kalkulacjami. Ogromnie przepraszamy, że sprawiliśmy Wam zawód, ale
jednocześnie prosimy Was o wyrozumiałość, mając na uwadze powyższe
fakty.
W razie dodatkowych pytań - pozostajemy do Waszej dyspozycji poprzez skrzynkę na Facebooku.
W razie dodatkowych pytań - pozostajemy do Waszej dyspozycji poprzez skrzynkę na Facebooku.
Nie zdziwię się, jeśli nie słyszeliście o tej trylogii, bo prawda jest taka, że u nas przeszła bez echa. I teraz zadajmy sobie pytanie dlaczego? Czy to wina czytelników, że nie kupowali tych książek, bo nawet o nich nie słyszeli? No i teraz wkracza kluczowe słowo, z powodu którego tyle osób oburzyło się na tę decyzję - Promocja.
A raczej jej brak.
Wydanie książki to ogromne pieniądze. Tłumaczenie + redakcja + korekta + druk + ... = cholendernie duże koszty. Dlatego właśnie tak ważne jest, aby książka była dobrze wypromowana. Nasz rynek wydawniczy zalewa tyle nowości (nie mówiąc już o powieściach młodzieżowych i fantasy), że bez dobrej reklamy, książka najzwyczajniej w świecie zostanie niezauważona wśród tylu innych pozycji przybywających każdego miesiąca. "Pojedynek" niestety nie otrzymał należytej uwagi, ale jedynym powodem, może być tak naprawdę brak promocji. Gdyby książka była naprawdę słaba, to nie miałaby tak dobrych opinii wśród jej nielicznych czytelników. Ja dotychczas nie napotkałam wiele negatywnych recenzji "Pojedynku" i drugiej części "Zdrady", a osoby, które już przeczytały te książki, zazwyczaj bardzo je sobie chwalą. Wydawnictwo Feeria Young dotychczas jawiło mi się jako takie, które potrafi zadbać o reklamę swoich książek, w końcu ilekroć wydają coś nowego, to w blogosferze aż huczy od recenzji. Przykładem może być choćby trylogia Dimily, której trzeci tom niedawno miał premierę i co rusz, napotykałam na recenzje tej książki. Nie wiem więc, dlaczego tym razem stało się inaczej. Wysłanie egzemplarzy recenzenckich to też pewne koszty, ale przecież nic nie jest za darmo. Nie można oczekiwać, że książka migiem się sprzeda, kiedy nikt o niej nie słyszy. Na polskim Booktubie natrafiłam na naprawdę niewiele recenzji "Pojedynku", a przecież niektórzy Booktuberzy mają po kilkanaście tysięcy subskrypcji i jestem pewna, że wiele osób ceni sobie ich zdanie i bardzo często sięga po jakąś książkę właśnie z ich polecenia.
Najbardziej boli to, że "The Winner's Kiss" miało być zakończeniem trylogii, książką, w której wszystko się rozwiąże. Gdyby seria miała pięć, sześć, czy więcej tomów, decyzja wydawnictwa byłaby jeszcze bardziej wytłumaczalna, ale w tym przypadku, jest to pozbawienie czytelników możliwości poznania zwieńczenia całej historii. Wydaje mi się, że gdyby wydawnictwo choćby i teraz zdecydowało się podjąć jakieś konkretne kroki przy promocji tej książki, zorganizować konkursy na Facebooku (które bardzo przyciągają uwagę), udostępnić jeszcze egzemplarzy recenzenckich albo poprosić blogerów, którzy czytali już tę książkę, aby nawet za darmo szepnęli o niej w jeszcze większej ilości miejsc, to może zainteresowanie trylogią by wzrosło. W końcu nam wszystkim chodzi o promowanie czytelnictwa, a już szczególnie, gdy mamy mówić o jakiejś naprawdę godnej polecenia serii.
"Pojedynek" to naprawdę bardzo dobra książka, aż szkoda, że tak mało znana. Wprawdzie ja czytałam ją po angielsku i zapewne wiele osób po decyzji o nie wydaniu zakończenia trylogii, również zakupi zagraniczne egzemplarze, ale tak jak napisała również Kinga, trzeba dać szansę osobom, które nie przeczytają tej książki w innym języku. Post ten piszę, aby także dodać kilka swoich słów do tego tematu, a może uda się choć trochę rozgłosić sprawę. Może teraz jest to już płacz nad rozlanym mlekiem, ale może jednak nie wszystko jeszcze stracone.
Na koniec, krótka informacja. Kinga wraz z kilkoma innymi blogerami planują spróbować wypromować trochę tę książkę i zbierają wszystkie chętne osoby do pomocy. Jeśli czytaliście "Pojedynek", to bardzo zachęcam Was do zgłoszenia się do Kingi na maila, którego znajdziecie na jej blogu. Może wspólnymi siłami uda się zachęcić niektórych do przekonania się, jak wspaniała jest historia stworzona przez Marie Rutkoski.
Najbardziej boli to, że "The Winner's Kiss" miało być zakończeniem trylogii, książką, w której wszystko się rozwiąże. Gdyby seria miała pięć, sześć, czy więcej tomów, decyzja wydawnictwa byłaby jeszcze bardziej wytłumaczalna, ale w tym przypadku, jest to pozbawienie czytelników możliwości poznania zwieńczenia całej historii. Wydaje mi się, że gdyby wydawnictwo choćby i teraz zdecydowało się podjąć jakieś konkretne kroki przy promocji tej książki, zorganizować konkursy na Facebooku (które bardzo przyciągają uwagę), udostępnić jeszcze egzemplarzy recenzenckich albo poprosić blogerów, którzy czytali już tę książkę, aby nawet za darmo szepnęli o niej w jeszcze większej ilości miejsc, to może zainteresowanie trylogią by wzrosło. W końcu nam wszystkim chodzi o promowanie czytelnictwa, a już szczególnie, gdy mamy mówić o jakiejś naprawdę godnej polecenia serii.
"Pojedynek" to naprawdę bardzo dobra książka, aż szkoda, że tak mało znana. Wprawdzie ja czytałam ją po angielsku i zapewne wiele osób po decyzji o nie wydaniu zakończenia trylogii, również zakupi zagraniczne egzemplarze, ale tak jak napisała również Kinga, trzeba dać szansę osobom, które nie przeczytają tej książki w innym języku. Post ten piszę, aby także dodać kilka swoich słów do tego tematu, a może uda się choć trochę rozgłosić sprawę. Może teraz jest to już płacz nad rozlanym mlekiem, ale może jednak nie wszystko jeszcze stracone.
Na koniec, krótka informacja. Kinga wraz z kilkoma innymi blogerami planują spróbować wypromować trochę tę książkę i zbierają wszystkie chętne osoby do pomocy. Jeśli czytaliście "Pojedynek", to bardzo zachęcam Was do zgłoszenia się do Kingi na maila, którego znajdziecie na jej blogu. Może wspólnymi siłami uda się zachęcić niektórych do przekonania się, jak wspaniała jest historia stworzona przez Marie Rutkoski.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz