Tytuł: Słowik
Tytuł oryginału: The Nightingale
Autor: Kristin Hannah
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: październik 2016
Liczba stron: 560
"Dziewczyna przeprowadza pilotów przez Pireneje. A więc cuda wciąż się zdarzają"
Wojna.
Wydaje nam się, że wiemy o niej wszystko. Co chwila
natrafiamy na filmy dokumentalne na ten temat, uczymy się o niej ze szkolnych
podręczników. Znamy takie słowa jak: cierpienie, zagłada, terror, śmierć. To
właśnie one przychodzą nam na myśl, gdy myślimy o wojnie. A jednak ciągle są to
jedynie nasze wyobrażenia. Trudno mówiąc o wojnie mieć łzy w oczach, kiedy
powtarzamy jedynie to, co usłyszeliśmy lub przeczytaliśmy. To właśnie dlatego
książki, które traktują ten temat bardzo emocjonalnie, są na wagę złota.
Jest rok 1939. Nikt nie spodziewał się, że do małej
francuskiej wioski Carriveau wkroczy armia niemiecka zmieniając życie
mieszkańców w prawdziwe piekło. Vianne, której mąż wyjechał walczyć za
ojczyznę, musi pogodzić się z kwaterującym w jej domu niemieckim oficerem, a
jednocześnie utrzymać dom i wyżywić dzieci. Jej młodsza siostra Isabelle nie
chce siedzieć bezczynnie i obserwować upadek kraju, dlatego wstępuje do ruchu
oporu. Obie kobiety będą musiały zmierzyć się z okrutną wojenną
rzeczywistością; głodem, strachem i cierpieniem, a jednocześnie ciągle starają
się nie utracić wiary w wolność i lepsze życie, które może czekać je w
przyszłości.
Bardzo rzadko sięgam po powieści historyczne, czasem mając
wrażenie, że przecież żadna z nich nie napisze nic nowego. Kiedy na rynek
trafia kolejna historia wojenna, od razu wiem, czego się mogę spodziewać. A
jednak Słowik przykuł moją uwagę opisem, w którym dało się zauważyć, że jest
to powieść o kobietach. Kobietach, dla których wojna była przecież równie, a
może nawet i bardziej, traumatycznym przeżyciem jak dla mężczyzn.
"- Mam nadzieję, że nigdy się nie dowiesz, jaka jesteś krucha, Isabelle.
- Nie jestem krucha - zaperzyła się.- Wszyscy jesteśmy, Isabelle - powiedział z cieniem uśmiechu. - Tego właśnie uczy nas wojna"
Zacznę więc może od najważniejszego elementu tej książki, a jest to kreacja bohaterów. Isabelle już od początku jawi nam się jako postać silna, zdecydowana, ceniąca sobie niezależność. Możemy obserwować jej oburzenie, kiedy mimo swojego wieku (a na początku książki ma zaledwie dziewiętnaście lat) pragnie walczyć za swój kraj i nie może pogodzić się z bierną postawą tysięcy innych ludzi wobec okupantów. Jej temperament, czasem wybuchowy charakter, ale też inteligencja i niezwykła jak na swój wiek dojrzałość, rysują bardzo wyrazistą i barwną bohaterkę.
Z drugiej strony mamy Vianne, która wydaje się być całkowitym
przeciwieństwem Isabelle. Jest matką, której mąż został powołany do wojska,
musi więc sama zaopiekować się domem, czego nie ułatwia kwaterujący u niej
Niemiec. W zestawieniu z siostrą wypada… blado. Vianne jest pokorna, cicha i
tłumi w sobie wszelkie przejawy buntu. Dlaczego więc, jest tak niezwykłą postacią?
Z pozoru nieciekawa i pospolita Vianne, jest symbolem poświęcenia i przykładem
na siłę uczucia łączącego matkę z dzieckiem. Już kiedy pomyślę o tym, ile oddała za
dzieci i jak destruktywnie wojna wpłynęła na jej psychikę, czuję pewien ścisk w sercu. Vianne i Isabelle można jedynie podziwiać
i żadne słowa nie oddadzą wielkości tych kobiet. Należy po prostu samemu
przeczytać Słowika i pozwolić, aby ich osoby zagnieździły się nam w pamięci.
Słowik jest również książką bardzo wartościową. Nie tylko ze względu na tło historyczne, lecz również
dlatego, że możemy z niej wynieść wiele informacji na temat codziennego życia w wojennych czasach. Co więcej, miejscem akcji jest Francja, co stanowi dodatkowe
urozmaicenie i pobudza ciekawość czytelnika, który raczej o losach Francji w
czasie wojny nigdy nie czytał ani się nie uczył. Niegdyś spokojne i przyjazne
miasteczko Carriveau, zmienia się w osnute sekretami miejsce, gdzie każdy może
wydać każdego. Duża część książki opiera
się chociażby na losach Vianne, która każdego dnia musiała walczyć o życie przeliczając
pieniądze i pozostałe jej kartki na żywność. Tutaj pojawia się kolejny ciekawy wątek, czyli przyjaźń między
Vianne, a jej sąsiadką Rachel. W z pozoru taką, jak każda inna powieść
historyczną, zostały więc wplecione ponadczasowe wartości: siła przyjaźni,
miłość rodzicielska i niesłabnące więzi rodzinne.
Słowik jest książką, która napawa nadzieją i otuchą. Postawa
bohaterów, dla których nadrzędne znaczenie ma patriotyzm, budzi w czytelniku oczywisty
respekt. Oczywisty? Trudno nie być pełnym podziwu dla walczących o wolność
kraju młodych ludzi, którzy mimo wielu niepowodzeń, ciągle trzymają się
niegasnącej iskierki nadziei. Z drugiej jednak strony, autorka uczyniła owych
bohaterów tak nam bliskimi, że trudno samemu nie przeżywać ich losów. To
nie są kolejne papierowe sylwetki, dla których czujemy szacunek, ponieważ tak
po prostu należy. Mimo, że są to postacie fikcyjne, odnosi się wrażenie, jakby doskonale
się ich znało i nie sposób odnieść się obojętnie wobec takiej ilości bólu i
cierpienia, których doświadczają.
Słowik wywołał na mnie ogromne wrażenie i odebrałam tę powieść bardzo emocjonalnie. Jest to w końcu książka o prawdziwych wydarzeniach, a okrucieństwo Niemców, tak dokładnie tu pokazane, nie jest jedynie wymysłem autorki. Może pod imionami Isabelle i Vianne kryją się prawdziwi ludzie, a te dwie kobiece sylwetki nakreślone przez autorkę są jedynie symbolem tysięcy innych kobiet, których wojna przecież nie potraktowała inaczej.
"Kobiety żyją dalej. Dla nas ta wojna była czymś innym niż dla nich. Kiedy się skończyła, nie brałyśmy udziału w paradach, nie dostawałyśmy medali, nie wspominano o nas w książkach historycznych. W czasie wojny robiłyśmy to, co do nas należało, a gdy się skończyła, pozbierałyśmy kawałki i zaczęłyśmy życie od nowa"
Słowik wywołał na mnie ogromne wrażenie i odebrałam tę powieść bardzo emocjonalnie. Jest to w końcu książka o prawdziwych wydarzeniach, a okrucieństwo Niemców, tak dokładnie tu pokazane, nie jest jedynie wymysłem autorki. Może pod imionami Isabelle i Vianne kryją się prawdziwi ludzie, a te dwie kobiece sylwetki nakreślone przez autorkę są jedynie symbolem tysięcy innych kobiet, których wojna przecież nie potraktowała inaczej.
Zdaję sobie sprawę, że wiele osób może zniechęcić już sam gatunek - powieść historyczna. Sądzę, że warto jednak dodać, że Słowik to książka, która stawia na emocje, nie na wpajanie nam wiedzy. Plastyczny język, jakim posługuje się Kristin Hannah też zasługuje na wspomnienie i jestem zdania, że najwięcej wiedzy na temat konkretnych wydarzeń historycznych dostarczają właśnie takie źródła. Oprócz szkolnych podręczników, warto czasami spojrzeć na wojnę oczami zwykłych ludzi. Vianne, Isabelle oraz setek tysięcy innych, których los potraktował tak niesprawiedliwie.
Rzadko kiedy natrafiam na książkę, która by mnie wzruszyła. Jednakże
tylu emocji, które towarzyszyło mi Słowika, już dawno nie doświadczyłam przy książce
historycznej. Wybiegając trochę naprzód, wydaje mi się, że ta powieść może stać
się jedną z najlepszych, jakie przeczytałam w tym roku. A to już chyba są
wystarczające słowa polecenia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz