Tytuł: Pakistańska córka
Tytuł oryginału: Different Kind of Daughter
Autor: Maria Toorpakai
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 14 czerwiec 2017
Liczba stron: 352
„Najgorsze cierpienie rodzi się z największego piękna.”
Jako dziewczyna żyjąca w Polsce, kraju, jakby nie patrzeć,
demokratycznym, nie potrafię sobie wyobrazić bycia komuś podporządkowaną.
Bycia sprowadzaną do roli zwierzęcia, traktowaną jako maszyna produkcyjna, nie
mająca prawa do niczego. Nie potrafię sobie wyobrazić, abym nie mogła zasiąść
nigdy za kierownicą, wyjść z domu ubrana w koszulkę Guns N’ Roses bez
towarzystwa mężczyzny, posłuchać ulubionej muzyki, pouczyć się. I nie potrafię
sobie nawet wyobrazić, że dla niektórych kobiet takie życie jest normalnością.
Maria Toorpakai urodziła się z Pakistanie, kraju wielu
ekstremistów. Jedyną księgą, jaką wolno jej poznawać, jest Koran. Nie ma
dostępu do nauki, nie może wyjść na dwór pobawić się, nie może nawet zdecydować
się, w co się ubrać. Dlatego przebiera się za chłopca, ścina włosy i pali
wszystkie sukienki. Jej ojciec nie jest ortodoksyjnym muzułmaninem, pragnie,
aby córka miała szczęśliwe dzieciństwo. Tylko, czy to w ogóle jest możliwe w
takim kraju jak Pakistan?
Nigdy nie uważałam się za radykalną feministkę, ale jednak
temat równouprawnienia jest dla mnie bardzo ważny i częstokrotnie go poruszam. Słysząc
o tym, jak kobiety traktowane są w krajach muzułmańskich, trudno nie być
wzburzonym i nie kryć emocji. To nie jest kwestią płci, religii czy innych
poglądów, tu chodzi o zwykłe człowieczeństwo, którego ciągle jeszcze wielu
ludziom brakuje. Poznajcie więc Marię, kobietę, która pragnęła tylko jednego –
wolności.
Właściwie już jako dziecko Maria nie czuła się dziewczynką,
denerwowały ją krępujące ruchy stroje, nie chciała nosić burki i pragnęła
biegać po ulicach i jeździć swoim rowerem. Trudno jej było wysiedzieć chwilę
spokojnie, a uczyć potrafiła się tylko na świeżym powietrzu. Chciała zgłębiać
wiedzę, ale pod okiem ojca i nie w szkolnych ławkach. I właściwie trzeba
powiedzieć, że już jako dziecko Maria była wyjątkowa. Czasem zaskakiwało mnie
to, że potrafiła dostrzec niesprawiedliwość w otaczającym ją świecie, podczas
gdy inne kobiety cicho się temu podporządkowywały, a wiele z nich nawet nie
sądziło, że gdzieś może istnieć lepsze życie.
„- Zacznij rozglądać się jutro. Może znajdziesz się na rozstaju dróg. Ja znajduję je ciągle.- Rozstaje dróg?- Tak. Otwórz oczy. Czasami musisz pójść w złym kierunku, żeby odnaleźć ten dobry.”
Wydaje mi się jednak, że nie tylko główna bohaterka zasługuje
tu na uwagę, ale też jej rodzina, ponieważ gdyby nie wychowywała się w duchu
wolnościowych idei, może nigdy by nawet o nich nie marzyła. Wzruszyła mnie bezinteresowna postawa jej ojca, który pragnął jak najwięcej
dać swoim dzieciom i żonie. Narażał się na niebezpieczeństwo, głośno wyrażając
swoje poglądy, ale robił to wszystko z myślą o rodzinie i z nadzieją, że może kiedyś
nastanie lepsze jutro. Podobał mi się też kontrast między Marią a jej ojcem,
jej wybuchowość i ognisty temperament przy jego opanowaniu i rozwiązywania
problemów rozmową, nie siłą, czego dziewczyna wielokrotnie nie rozumiała.
Trzeba bowiem wspomnieć, że zanim stała się gwiazdą sportową, była postrachem
na ulicach, wielokrotnie wdawała się w bójki, a wszystko to robiła w przebraniu
chłopca, Dżingis-chana.
Niezwykłym było obserwować tę przemianę, jaka następuje w
młodej dziewczynie, która zamiast rozwiązywać wszystko pięścią, przywołuje
rozsądek i zaczyna dostrzegać, że gniew może prowadzić do tego wszystkiego, co
ją otacza – do wojny. „Pakistańska córka” w dużej mierze skupia się na
sukcesach sportowych Marii i jej karierze jako zawodniczki squasha, ale nie to
zasługuje tu na największą uwagę. Pasztunka jest przykładem na to, że jeśli
mamy wystarczająco chęci i samozaparcia, jesteśmy w stanie coś osiągnąć. Trudno
nie podziwiać jej za determinację, wiarę w siebie i umiejętność przezwyciężenia
chwil słabości, które także jej się zdarzały, ale co zrobiło na mnie największe
wrażenie, to jej odwaga. Nie głupota i nie brak strachu, bo Maria wbrew pozorom
często się bała, ale to, że kiedy ulice były pełne Talibów przebranych za
zwykłych sprzedawców, nauczycieli czy żebraków, i kiedy co chwila wybuchały
bomby, a terrorystów samobójców mnożyło się jak nigdy dotąd, ona potrafiła
stłamsić lęk i zawalczyć o swoją pasję. I przede wszystkim o siebie.
„- Ayescho, powiedz swojemu bratu wojownikowi, siedzącemu na tronie dźambu, trzy najpiękniejsze słowa wszystkich języków świata. (...)- We the people...”
„Pakistańska córka” to bardzo emocjonalna książka i porusza
trudną tematykę, mimo że jest napisana przystępnym językiem. To nie tylko
powieść o grze w squasha i odnoszeniu sukcesów, ale historia o determinacji i
nieustępliwym dążeniu do celu. No i przede wszystkim, autobiografia Marii jest
rzetelnym świadectwem o tym, jak naprawdę wygląda życie kobiety w Pakistanie. O
tym, że kobieta nie może wyjść z domu bez ubrania burki, nie czytać ksiąg
innych niż Koran, nie może jeździć samochodem, nie mówiąc już o czymś tak
podstawowym, jak posiadanie własnego zdania. W tym kraju nie istnieje coś
takiego jak miłość, a jeśli ojciec nastolatki zadecyduje, że ma wyjść za
mężczyznę w podeszłym wieku, tak też się stanie. „Pakistańska córka” otwiera
oczy na te problemy. Przeraża i bardzo uwrażliwia.
Wydaje mi się, że autobiografia Marii Toorpakai jest tak
uniwersalna, że nie ma osoby, na której w jakiś sposób by nie oddziałała.
Zwykłe słowa polecenia wydają się banalne przy książce, która traktuje o tak
ważnych rzeczach i porusza zagadnienia, jakie prawdopodobnie i niestety nigdy
nie staną się mniej aktualne. Piękna historia i warto ją opowiadać.
Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu SQN
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz