Tytuł: Immunitet
Autor: Remigiusz Mróz
Seria: Chyłka i Zordon (tom 4)
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Data wydania: sierpień 2016
Liczba stron: 648
"Wiesz, jak to mówią - pytania są dla nas ciężarem, ale odpowiedzi więzieniem, do którego sami się wtrącamy"
Jeszcze do niedawna nie zdawałam sobie sprawy jak
niebezpieczne mogą się okazać uzależnienia. Można wyglądać jak widmo z
niewyspania, nie odbierać bodźców z otaczającego nas świata, żyć życiem
fikcyjnych bohaterów i tak jak każdy uzależniony, domagać się o kolejną dawkę. Tak, jak ja domagam się o kolejną dawkę przygód Chyłki i Zordona. Coś czuję,
że to jedno z tych najbardziej niebezpiecznych uzależnień…
Sędzia Trybunału Konstytucyjnego zostaje oskarżony o
morderstwo, a sprawa jak zawsze jest pełna sprzeczności. Sędzia jest bardzo
młody i dopiero objął stanowisko, a postawiono mu zarzuty o rzekome zabójstwo
sprzed kilku lat. Człowieka, którego nawet nie zna. Czy to akt zemsty kogoś z
przeszłości? Czy też może młody sędzia wcale nie zaczyna kariery z czystą
kartą? Tego właśnie będzie próbowała dowiedzieć się Joanna Chyłka, które życie
ostatnio nieustannie sypie kłody pod nogi…
Zakończenie Rewizji tradycyjnie pozostawiło mnie w
wielkiej niepewności. Byłam zaskoczona, to fakt, ale też nie opuszczało mnie
napięcie, co też stanie się dalej z dwójką bohaterów, z którymi tak zdążyłam
się zżyć. Nadszedł więc Immunitet – książka, która rozwiewa pewne wątpliwości
tylko po to, aby pozostawić czytelnika z jeszcze większą ich ilością.
"Nie mogła powiedzieć, by miejsce pracy miała dobrze zorganizowane. Stanowiło raczej antytezę tego, co proponowała japońska koncepcja 5S, leżąca u podwalin korporacyjnej egzystencji.
Sortowanie, systematyka, sprzątanie, standaryzacja, samodyscyplina. To miało zapewniać najwyższą efektywność pracy, przynajmniej według guru zarządzania, Takashiego Osady. Według Chyłki lepiej sprawdzała się koncepcja 1B. Jeden burdel"
Chyba tak, jak każdy czytelnik cyklu uwielbiam postać Joanny Chyłki.
Jej bezkompromisowość, specyficzne upodobania i silny charakter czynią ją
bardzo ciekawą bohaterką literacką. Podoba mi się jednak fakt, że autor
nakreślił też jej rys psychologiczny, wtrącił kilka wydarzeń z jej przeszłości,
przez co Chyłka staje się nam bliższa i czujemy z nią jeszcze mocniejszą więź.
Rewizja pokazała nam tę dotychczas nieugiętą i hardą prawniczkę z całkowicie
innej strony, jako człowieka, który mimo sukcesów, odnosi też swoje życiowe
porażki i każdego dnia uczy się z nimi zmagać. Immunitet pokazuje natomiast
nieszablonowość i złożoność Joanny, jako bohaterki literackiej, ujawnia
tajemnice z jej przyszłości i tak naprawdę tworzy całą historię jej życia.
Kładzie pewien fundament dla jej zachowania, a czytelnik dowiaduje się, co
przyczyniło się do tego, jaka jest. Chyłka to Chyłka – to zbyt nietuzinkowa
postać, aby w kilku zdaniach oddać jak genialnie została wykreowana. Chyba
najlepiej przedstawia to to uczucie przywiązania, jakie czuje się do niej po
czterech tomach serii.
O Zordonie nie będę się zbytnio rozpisywać, powiem tyle, że w
Immunitecie przechodzi on przemianę, zrzucając maskę bezdusznego karierowicza.
Znów więc możemy z rozbawieniem śledzić jego słowne utarczki z Chyłką. A
zapewniam, że uśmiech jest gwarantowany, niezależnie od poczucia humoru
(którego mi brakuje).
Jak zawsze Mróz stworzył intrygującą od samego początku
intrygę, która spędza sen z powiek i zaprząta umysł czytelnika. Warto też
wspomnieć, że poruszył tematy bardzo aktualne, gdyż sierpień i wrzesień, czyli
miesiące, kiedy książka dopiero co weszła na rynek, były również spowite
aferami wokół Trybunału. Temat jednak nie ucichł, a powiedziałabym nawet, że
ognisko ostatnio znów zapłonęło na nowo, więc Immunitet ciągle obraca się wokół
świeżych zagadnień. I chociaż polityka w książce się pojawia, to na pewno nie
urazi niczyich przekonań i poglądów, wszystko bowiem co autor stworzył jest
fikcją literacką, a czytelnik na pewno będzie zaaferowany w największej mierze
głównym wątkiem książki.
"- Napełniłam więc swój bak wystarczającą ilością tequili, by przełączyć się na tryb czarującej uprzejmości.
- Nie masz takiego trybu"
Przez bite sześćset stron tej książki, w mojej głowie
kołatało jedno pytanie – czy sędzia zabił, czy też nie? Mróz zręcznie
pokierował fabułą, dzięki czemu do końca nie wiemy, czy oskarżenia o zabójstwo
są rzeczywiście słuszne, czy też jest to jedynie akt zemsty na świeżo
upieczonym sędzi. Immunitet to kłębowisko pytań i niedopowiedzeń, spekulacji,
dylematów i wszelkich innych domniemań. Czyli nic nowego – w końcu mamy do
czynienia z książką Mroza. Czuję się więc w obowiązku was poinformować, że
musicie zarezerwować długi wieczór (a może nawet i noc), bo tak szybko tej
książki nie odłożycie.
Przejdźmy więc do sedna, czyli do zakończenia. Czy ja w ogóle
muszę to komentować? Podejrzewam, że każda osoba, która zapoznała się już z
jakąś książką Mroza wie, że autor potrafi wbić sztylet w pierś czytelnika
dosłownie przy ostatnich stronach. Z początku prowadzi akcję spokojnie, a
napięcie i zainteresowanie czytelnika wzrastają stopniowo. To tylko, tak jak
ująłby to autor, preludium do kumulacji akcji przy samej końcówce, która
wywołuje mnóstwo emocji w jednym momencie – zdziwienie, zaskoczenie,
niedowierzanie i ostatecznie, irytację perspektywą czekania na kolejny tom
serii. Rozwiązanie całej tajemnicy w Immunitecie aż tak mnie nie zszokowało,
ale skutecznie uśpiło moją podejrzliwość, bo tego co stało się na ostatniej
stronie książki przenigdy bym nie podejrzewała. Mróz jest jednym z nielicznych
pisarzy (a u mnie znajduje się w czołówce), którzy potrafią zaserwować takie
zwroty akcji.
Teraz do czegoś się przyznam – czytanie książek Mroza staje
się uzależniające. Naprawdę. Jeśli macie dużo obowiązków, odradzam sięganie po
jego twórczość. Odpukać. Nie kierujcie się moją sugestią, bo nawet nie zdajecie sobie
sprawy, ile tracicie. Ola ładnie to ujęła – Mrozoholizm.
W kilku słowach podsumowując, Immunitet to godny następca
Rewizji. Książka, która pełna jest niedopowiedzeń, ale jednocześnie jest tak
fenomenalnie skonstruowana, że czytelnik do końca nie jest pewny jej zakończenia.
Chyłka powraca do formy, Zordon wyskakuje po rozum do głowy, a my znów z
uśmiechem na twarzy śledzimy dialogi między tą dwójką. Immunitet to spora dawka
humoru, ale też angażujący thriller na co najmniej kilka godzin. Wyłącznie więc
telefon, dzwonek do drzwi, zaparzcie herbatę i pozwólcie całkowicie oddać się
tej umysłowej rozrywce.
Za książkę chciałabym bardzo podziękować księgarni internetowej bokinabo.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz