Wprawdzie z lekkim poślizgiem, ale jest, kolejny post z serii Książkowy Sąd. Jeśli jeszcze nie wiecie, jest to akcja wymyślona przez Olę z bloga Nieuleczalny Książkoholizm, która polega na dyskusji dwóch osób na temat książki, o której mają odmienne zdanie. Dzisiaj krótka rozprawa na temat "After" wraz z Adą, autorką bloga Między Stronami.
Tylko jeszcze wspomnę, że Ada jest obrońcą, a ja oskarżycielem :)
Oskarżyciel: Oskarżam
"After" o schematyczność i przewidywalność, irytującą główną
bohaterkę i zachowującego się jak dziecko Hardina. Poza tym, książka ma ponad
600 stron, a 90% z tego to ciągłe kłótnie między tą dwójką, aż się sama dziwię,
że dotrwałam do końca.
Obrońca: Mi książka bardzo się
podobała, wciągnęłam się w nią i w krótkim czasie ją przeczytałam. Polubiłam
też bohaterów, stali się mi bliscy. Nie przeszkadzały mi kłótnie, o których
pisałaś, mi przypadły do gustu.
Oskarżyciel: Tylko, żeby tych kłótni
było mniej, a tak to zajęły lwią część książki, która i tak już jest duża
objętościowo. To całe kłócenie się bohaterów co kilka kartek było strasznie
nierealistyczne i mimo, że ta książka z opisu wydaje się życiową historią, to
tak naprawdę z codziennymi sytuacjami nie ma nic wspólnego. Akcja moim zdaniem
była też dość nieprzemyślana, dopiero przy samej końcówce zaczęło się dziać coś
sensownego, ale to ciągle za mało, żebym zdecydowała się sięgnąć po kolejny
tom. Może i jest lepszy, ale ja już się zraziłam do tej serii.
Obrońca: Ja od siebie dodam tyle, że
z chęcią sięgnę po kolejne tomy, bo historia wydaję mi się bardzo ciekawa i
myślę, że dalsze części mnie również wciągną.
Oskarżyciel: Ja w sumie nie wiem czego
się spodziewać i chyba nigdy się nie dowiem, bo moja przygoda z
"After" zakończyła się na pierwszym tomie. Nie wytrzymałabym
kolejnych kilkuset stronnicowych rozterek sercowych Tessy i Hardina
zachowującego się jak pięciolatek. Może to po prostu nie mój typ literatury.
Więc jaki będzie wyrok? To Wy decydujecie :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz