Tytuł: Zabić drozda
Tytuł oryginału: To kill a mockingbird
Autor: Nelle Harper Lee
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: październik 2015
Liczba stron: 424
"Ale ja, zanim będę mógł żyć w zgodzie z innymi ludźmi, przede wszystkim muszę żyć w zgodzie z sobą samym. Jedyna rzecz, jaka nie podlega przegłosowaniu przez większość, to sumienie człowieka"
Każdy zdaje
sobie sprawę kim był Martin Luther King. Każdy zdaje sobie sprawę o co i dla
kogo walczył. Ale czy potrafimy sobie w pełni wyobrazić jak wyglądało życie w
pierwszej połowie XX wieku w Stanach Zjednoczonych? Czy potrafimy sobie
uzmysłowić jak czuła się każda czarnoskóra osoba, a także ogrom bezsilności wśród niektórych białoskórych obywateli?
Lata
trzydzieste XX wieku. Akcja rozgrywa się w małym miasteczku Maycomb w stanie
Alabama. Czarnoskóry mężczyzna zostaje oskarżony o zgwałcenie młodej, białej
dziewczyny. Jego adwokatem zostaje Atticus Finch, który samotnie wychowuje
dwójkę dzieci Skaut i Jema. Życie rodzeństwa nieustannie ociera się o problemy
dorosłych i to właśnie z punktu widzenia młodszej Skaut poznajemy całą
historię.
Bohaterowie żyją
w czasach, kiedy bardzo nasilony był rasizm, a ludzie kierowali się w życiu
jedynie stereotypami. Zacznę może od tego, że „Zabić drozda” to przede
wszystkim historia rodziny oraz ich codzienności, w której dużą rolę odgrywa
także rozprawa sądowa. Jest to powieść bardziej obyczajowa niż kryminał,
którego z początku się spodziewałam. Niemniej jednak, okazało się, że to
właśnie ukazanie życia przeciętnego mieszkańca Stanów początkiem XX wieku, jest
jej największą zaletą. Maycomb to niewielkie miasteczko, pełne plotek oraz
szybko rozchodzących się wieści. Sprawa Toma Robinsona, oskarżonego o
zgwałcenie młodej Mayelli Ewell szybko zyskuje rozgłos, ale pełna jest
niedopowiedzeń. Przede wszystkim czarnoskóry mężczyzna zostaje posądzony
jedynie na podstawie słowa młodej kobiety oraz jej ojca. Mimo to, cała
społeczność jest niemal pewna jego winy, chociaż nikt nie kieruje się żadnym
uzasadnionym argumentem. Jedynie adwokat Atticus Finch stawia sobie za cel
uniewinnić oskarżonego i rozpoczyna samotną walkę z wszechobecną dyskryminacją.
"Jeśli istnieje tylko jeden rodzaj ludzi, to dlaczego nie możemy żyć ze sobą w pokoju? Skoro wszyscy są tacy podobni, czemu schodzą czasem z dobrej drogi i zaczynają gardzić sobą nawzajem?"
Narratorką
jest dziewięcioletnia Skaut, która nie krępuje się zadawać pytań i ciągle
docieka o nowe informacje. Może po części również dzięki swojej nieświadomości,
staje się bardzo obiektywnym obserwatorem i nieświadomie wprowadza czytelnika w
niezwykle okrutną rzeczywistość. Ukazanie historii z punktu widzenia dziecka,
które nie dzieli ludzi w żaden sposób, a także okazuje się bardzo
spostrzegawcze jak na swój wiek, to moim zdaniem jedna z największych zalet tej
książki. Jest to historia, w której dziecięcy światopogląd styka się z
problematycznym życiem dorosłych. Dzieło Harper Lee porusza bardzo trudne
tematy otwarcie i bez ogródek, a także skłania do refleksji. Czytając tę
książkę, myślałam sobie, że przecież dyskryminacja do zjawisko powszechne,
które wcale nie zanika i mimo wielu osób, które starają się temu przeciwstawić,
wydaje mi się, że ostatnio podziały stają się coraz bardziej widoczne. „Zabić
drozda” jest jednak dziełem szokującym, w szczególności przy zakończeniu. To
właśnie ono wzbudziło we mnie największą ilość emocji, wśród których złość mieszała
się z niedowierzaniem.
Początek
książki nie zaciekawił mnie jakoś szczególnie, ale może było to powodem, jak
już wspomniałam, mojego nastawienia na kryminał. Patrząc jednak na całokształt
tej lektury, uważam, że pokazanie czytelnikom życia na początku ubiegłego wieku
w Stanach Zjednoczonych, było bardzo
dobrym tłem dla późniejszych wydarzeń i pozwoliło nam sobie je unaocznić.
Bohaterowie tej powieści to kolejny element, który zasługuje na solidną
pochwałę. Atticus Finch to indywidualista i myśliciel, ale także człowiek o
niezwykłym rozsądku, który nie poddaje się mylnym stereotypom. Ta postać
niejednokrotnie wzbudziła mój podziw, a także szacunek, ze względu na jego
tolerancyjną postawę. Jego dzieci, Skaut i Jem, mimo wieku, są bardzo
spostrzegawcze i inteligentne. Co jak co, są jednak dziećmi, dlatego w książce
poznajemy również ich życie w szkole lub popołudniowe zabawy. Sprawiło to, że
cała historia wydawała mi się jeszcze bardziej rzeczywista, jak gdyby żywcem
wyjęta z kart historii.
"Odważny jest ten, kto wie, że przegra zanim jeszcze rozpocznie walkę, lecz mimo to zaczyna i prowadzi ją do końca bez względu na wszystko"
Oprócz rozprawy
sądowej Toma Robinsona, jest jeszcze jeden wątek w książce, który nawiązuje
bardziej do Skaut, Jema oraz ich przyjaciela Dilla. Syn ich sąsiada, Artur „Boo”
Radley od lat nie wychodzi z domu, dlatego dzieci snują przeróżne teorie na
temat tego, co mogło się z nim stać. Spędzają czas na wymyślaniu przeróżnych
sposobów na wywabienie go z domu, w czym czasem przeszkadzają im dorośli. Na
tym prostym przykładzie, autorka bardzo wyraźnie zarysowała przyjaźń łączącą
głównych bohaterów, która także jest jednym z ważniejszych przekazów książki. Nawet
ten wątek kilkakrotnie zaskoczył mnie przy końcówce książki i sprawił, że cała
historia stała się w moich oczach jeszcze bardziej przemyślana i dopracowana.
Wydaje mi
się, że „Zabić drozda” to jedna z książek, które każdy powinien przeczytać. Przekazuje
ona ponadczasowe wartości, a także uczy akceptacji i zrozumienia. Bohaterowie
to bardzo wyraziste postacie, które przełamują wszelkie stereotypy i pokazują
jak ważna jest czasami odrobina tolerancji. Wszystko to jest oplecione
realistycznym życiem miasteczka, które pozwala nam jeszcze lepiej wyobrazić
sobie zdarzenia przedstawione w książce. Wprawdzie potrzebowałam chwili, aby „wkręcić”
się w nieco inny klimat oraz przenieść się do całkowicie innej rzeczywistości,
która okazała się okrutna i szokująca, ale koniec końców problemy, które
przywołała autorka, pozostały ze mną jeszcze na długo po zakończeniu lektury.
Serdecznie polecam „Zabić drozda”, a sama z pewnością sięgnę także po drugą
część „Idź, postaw wartownika”.
Moja ocena:
8/10
Książka bierze udział w wyzwaniu "Klucznik".
„Zabić drozda” to książka, która zawsze będzie miała miejsce w moim sercu. Kocham ją jak tylko się da <3 A kontynuacja już czeka na półce! :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko ♥
http://sleepwithbook.blogspot.com/
"Zabić drozda" już od bardzo długiego czasu pragnę przeczytać, dlatego mam nadzieję, że jak najszybciej mi się uda :) Świetna recenzja!
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie,
countrywithbooks.blogspot.com
Ciekawa recenzja :) Bardzo chciałabym ją przeczytać i mam nadzieję, że niedługo mi się to uda bo chciałabym się wreszcie przekonać czy jest ona tak dobra jak chwalą w recenzjach ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i zapraszam do mnie na konkurs :)
ksiazki-bez-tajemnic.blogspot.com
Bardzo lubię książki, których akcja dzieje się w małych amerykańskich miasteczkach. Mają one niezwykły klimat, a "Zabić drozda" jest książką umieszczoną na liście BBC: "100 książek, które trzeba przeczytać przed śmiercią". Z tej listy ją właśnie znam, ale nadal po nią nie sięgnęłam, więc czas to nadrobić. Bardzo przyjemna recenzja, zachęciłaś mnie do przeczytania dzięki informacji, że poznajemy życie w Stanach w latach 30. Myślę, że to może być ciekawe :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło, bookworm :>
Dużo dobrego słyszałam o tej książce, gdy będę miała czas na pewno sięgnę. A twoja recenzja świetna;D
OdpowiedzUsuńPrzewodnik Czytelniczy
To zdecydowanie książka o tematyce ciężkiej, poważnej i nieczęsto poruszanej na forum publicznym - jednakże ciekawi mnie, jak rasizm, nietolerancja rasowa zostaną przedstawione w oczach bezstronnego dziecka. Muszę przeczytać tę książkę, bo interesuje mnie bliższe poznanie codziennego życia Amerykanów w latach trzydziestych ubiegłego wieku :)
OdpowiedzUsuńMiłej majówki życzę i zapraszam na recenzję "Odkąd cię nie ma"!
Ostatnio ludzie coraz częściej sięgają po klasyki. Czyżby wznowiono wydania?
OdpowiedzUsuńNie czytałam, nie zamierzałam alę będę musiała to zmienić! :)
Pozdrawiam
Jadwiga z Zajęczej Nory
Chciałabym przeczytać tą książkę, ponieważ porusza ona trudne tematy i zdecydowanie warto się z nią zapoznać, ale jakoś nie mam ostatnio weny do czytania tego typu historii...mam nadzieję, że za jakiś czas się to zmieni :) /Klaudia
OdpowiedzUsuńMam w planach przeczytać tą książkę. Słyszałam o niej pochlebne opinie i ciekawi mnie świat XX wieku.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna recenzja :)
Pozdrawiam Tris *.* z http://hopebravestory.blogspot.com
Przyznam, że nie czytałam jeszcze tej książki, ale planuję nadrobić zaległości w klasykach, więc na pewno po nią sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie lubię tematu rasizmu, zwłaszcza, że patrząc na imigrantów to sama zaczynam być wobec nich rasistką ;/
OdpowiedzUsuńBardzo lubię książki osadzone w latach 30-60 XXw. Rasizm, niestety, nie tylko wtedy był tak nasilony. Szkoda, że wielu ludzi nie dostrzega tego, że tak naprawdę wszyscy jesteśmy tacy sami :c
OdpowiedzUsuńBuziaki, Lunatyczka