Tytuł: Marsjanin
Tytuł oryginału: The Martian
Autor: Andy Weir
Wydawnictwo: Akurat
Data wydania: listopad 2014
Liczba stron: 384
"Zgaduję, że możecie to nazwać "porażką", ale ja wolę termin "nabywanie doświadczenia"".
Wyobraź sobie, że zostajesz sam na Marsie. Znikome ilości pożywienia, wody, tlenu oraz brak łączności z Ziemią. Jak zachowałbyś się w takiej sytuacji? Podejmujesz walkę o przetrwanie, czy odpuszczasz?
Mark Watney jest
jedynie biologiem, którego NASA wysłała na Marsa, aby sprawdził, czy
jakiekolwiek rośliny mają tam szansę wykiełkować. W wyniku burzy piaskowej
zostaje jednak rozdzielony od towarzyszy, którzy uznają go za zmarłego i
wracają na Ziemię. Mark nie zamierza się jednak poddać i mimo wszelkich
trudności, rozpoczyna walkę o przetrwanie.
Pamiętam, że
pewnego dnia zobaczyłam „Marsjanina” w księgarni w oryginalnej
okładce, a było to jeszcze zanim rozpoczął się ten szał przed premierą filmu. Przyznaję,
że książka mnie wtedy zaintrygowała, ale przeczytałam ją dopiero niedawno,
kiedy już nie jest o niej tak głośno. Z pewnością powieść zyskała wiele
pozytywnych opinii, dlatego już na wstępie przyznaję się, że na mnie także
wywarła spore wrażenie. Mimo to, nie obyło się bez kilku minusów.
"[12.04] JPL: (...) Proszę, uważaj na swój język. Wszystko, co napiszesz, nadajemy na żywo na cały świat.
[12.15] WATNEY: Patrzcie! Cycki! ==>> (.Y.)."
Dawno nie miałam okazji przeczytać książki, której akcja rozgrywałaby się w kosmosie, dlatego „Marsjanin” był dla mnie idealną odmianą. Niedobór wody, pożywienia, całkowita izolacja. Wszystko to złożyło się na naprawdę ciekawą rzeczywistość. Andy Weir wprowadził także rozdziały, w których możemy prześledzić działania naukowców NASA, co jest świetnym urozmaiceniem, gdyż z początku obawiałam się, że opisy życia Marka mogą być monotonne. Poniekąd rzeczywiście miejscami takowe są, ale zazwyczaj stają się takie wtedy, kiedy zostajemy przytłoczeni opisami zjawisk fizycznych, czy też działania jakichś urządzeń. Trzeba zaznaczyć, że w tej książce pojawia się spora ilość naukowych rozważań głównego bohatera, ponieważ przecież próbuje on znaleźć sposób na przetrwanie na Marsie. To wszystko byłam w stanie jakoś ogólnie pojąć, ale niestety wiele szczegółów było już dla mnie po prostu niezrozumiałych. Wydaje mi się, że może to być po części winą tłumaczenia. Nie zwróciłam na to większej uwagi podczas czytania, ale natrafiłam ostatnio na artykuł, który właśnie wytyka pewne błędy w tej książce i dopiero teraz zauważyłam, że polska wersja zawiera wiele nieścisłości.
"Potem zrobiło się dziwniej. Odwróciłem się i spojrzałem w kierunku łazika i przyczepu. Wszystko jest na swoim miejscu (na Marsie jest bardzo mało złodziei samochodów)"
Zapewne tak
jak większość czytelników, mi również ogromnie zaimponował Mark Watney, a im
dalej brnęłam w książkę, tym pod większym wrażeniem byłam dla jego charakteru.
Pomijając już fakt, że Mark jest postacią wyjątkowo zdeterminowaną,
niestrudzenie dążącą do celu, to po prostu pokochałam jego optymizm i czarny
humor. Próbował wybrnąć z każdej sytuacji, niezależnie od tego, ile trudności
napotykał, a przy tym był osobą z ogromnym dystansem do siebie i otaczającego
go świata. Wydaje mi się, że to właśnie jego osoba czyni tę powieść tak niezwykłą,
a dodatkowo sprawia, że nie przykładamy większej wagi do opisów, o których
wcześniej wspominałam. Im głębiej brnęłam w powieść, tym rzadziej zwracałam na
nie uwagę. Nie omijałam ich, ale nie starałam się na siłę zrozumieć. Pierwszy
raz spotykam się z książką, która tak mi się spodobała, mimo że tyle jej fragmentów
było dla mnie niepojętych.
Nie
wyobrażam sobie jak sytuacja przedstawiona w tej książce, miałaby się wydarzyć
naprawdę, aczkolwiek mimo to, historia niesie ze sobą ogromną dawkę optymizmu i
to jest właśnie jej największą zaletą. Mark to taki wulkan z energią, który
pokazuje, że jeśli on potrafił, to my także powinniśmy spróbować odnieść to do
naszego codziennego życia. „Marsjanin” to książka, którą polecam każdemu do
przeczytania, a nawet jeśli kogoś zniechęca ilość naukowych informacji
zawartych na kartach tej powieści, to sądzę, że wynagrodzi mu to główny
bohater. Niezwykła podróż wprost na Marsa!
Dużo dobrego czytałam o książce i filmie. Chyba zacznę od tego drugiego, a zabieram się za to od dłuższego czasu. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńwww.majuskula.blogspot.com
Ja nie oglądałam jeszcze filmu, ale mam nadzieję, że okaże się równie dobry jak książka :)
UsuńOglądałam film i bardzo mi się podobał, więc książkę na pewno w najbliższym czasie też przeczytam :) Przyznam, że zniechęcają mnie trochę te naukowe opisy (umysłem ścisłym to ja zdecydowanie nie jestem) ale może nie będzie tak źle :D Pozdrawiam! /Klaudia
OdpowiedzUsuńJa lubię niektóre przedmioty ścisłe, ale w tej książce nie byłam w stanie zrozumieć wszystkich działań Marka. Niech jednak nie zniechęca Cię to do sięgnięcia po książkę, ponieważ posiada wiele zalet, dla których jest warta przeczytania :)
UsuńJa jeszcze nie czytałam tej książki i w najbliższym czasie nie zamierzam... Po prostu mnie do tej książki nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Maybe Someday - Colleen Hoover - recenzja' :)
Tusia z bloga tusiaksiazkiinietylko.blogspot.com
Jakbyś kiedyś zmieniła zdanie, to ja tę książkę gorąco polecam :)
UsuńKiedyś nie miałam zamiaru ani czytać ani oglądać, mimo że jest to SF, które uwielbiam. Czytając kolejne recenzję zmieniam zdanie i po książkę na pewno sięgnę, jednak jeszcze nie wiem kiedy :) Dziękuję za Twoją recenzję :)
OdpowiedzUsuńJa też bardzo dobrze odnajduję się w klimacie science-fiction, dlatego sięgnięcie po tę książkę było przyjemnością. Skusiło mnie do tego poniekąd wiele pozytywnych opinii, więc Ciebie również zachęcam do przeczytania "Marsjanina" :)
UsuńWłaśnie największym plusem tej książki jest główny bohater i humor, bo akcja tej książki jest dość nudnawa. Ja akurat ją przeczytałam po obejrzeniu filmu, bo byłam ciekawa jak to w książce wygląda i jest o wiele lepiej. Haha ten drugi cytat z cyckami, nie mogę. :D Najlepszy fragment z tej książki. :D
OdpowiedzUsuńBuziaki :*
W pełni się zgadzam! Gdyby nie główny bohater, to tak naprawdę podejrzewam, że ta książka nie byłaby takim fenomenem.
UsuńRzeczywiście ten fragment jest genialny :D
Hahahaha, ten cytat z cyckami jest mega <3 ale ja nie zniosłabym tej książki.... Ja i sf się nie lubimy, ja i kosmos też średnio, a ja i technologia w książce... :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam SF, więc ta książka naprawdę mi się spodobała, ale jeśli wolisz inną tematykę, to raczej nie rekomenduję "Marsjanina" :)
UsuńAle cytaty są rewelacyjne :D
Tę książkę widzę prawie wszędzie- to chyba znak, że w końcu muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńKiedy sięgałam po tę książkę, obawiałam się właśnie tych opisów. Jednak okazało się, że wcale mi one nie przeszkadzały, a powieść bardzo przypadła mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą na temat nadmiaru naukowych informacji, których zwykły śmiertelnik, niezainteresowany botaniką, nie byłby w stanie zrozumieć. Jednak dzięki znakomitej postaci Marka i ogólnej wyjątkowości tej historii oceniam tę książkę zdecydowanie na plus. :) U mnie także jest recenzja ,,Marsjanina".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko
Dominika z booksofsouls.blogspot.com
Zbieram się i zbieram do tej książki. Może w końcu sięgnę po nią bo tyle dobrego :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na konkurs, w którym do wygrania 3 książki:
http://onlybooks-jdb.blogspot.com/2016/08/konkursowy-sierpien-part-1.html