
Tytuł: Czerwona Królowa
Tytuł oryginału: Red Queen
Seria: Czerwona Królowa (tom 1)
Autor: Victoria Aveyard
Wydawnictwo: Wydawnictwo Otwarte
Data wydania: luty 2015
Liczba stron: 488
"Stwarzanie nadziei, gdy w rzeczywistości jej nie ma, to okrucieństwo. Fałszywa wiara wywołuje rozczarowanie, ból i wściekłość, przez co niełatwe sprawy stają się jeszcze trudniejsze"
Wszystko zaczyna się od niesprawiedliwych podziałów. To, co przez lata narasta w sercach społeczeństwa zepchniętego na margines, to zarzewie buntu. Wystarczy jedna osoba, która nie wypełni rozkazu, która pokaże swoją pogardę, a w ludziach na nowo rodzi się nadzieja. Tą osobą jest Mare Barrow.
Mare każdego
dnia odlicza dni do poboru. Świat, w którym żyje jest łagodny tylko dla
Srebrnych. Oni mają srebrną krew, my czerwoną, więc musimy dla nich pracować.
Martwi się o swoich braci, a jednocześnie rozmyśla jak pomóc sobie i
przyjacielowi. Jedno spotkanie całkowicie odmieni jej przyszłość. Kiedy trafia
na dwór królewski, przez lata kumulowane w jej wnętrzu emocje wydostają się na
zewnątrz. Wtedy odkrywa w sobie moce, których nie ma prawa posiadać jako
Czerwona. Tylko, kim tak naprawdę teraz jest?
Gdy jedna
osoba rozpali iskrę do zmian, podążą za nią tysiące innych. Mare jest
właśnie taką iskrą, od której może zapłonąć bunt. Poznaje ludzi i fakty,
które nigdy nie ujrzą światła dziennego. Umysł społeczeństwa przyćmiony jest
propagandą oraz władzą, której nikt nie ośmieli się przeciwstawić. Ale ludzie
nie chcą pracować dla Srebrnych, nie chcą umierać dla nich i zamiast nich
wyruszać na wojnę. Oni pragną zmiany. A Mare ma szansę tchnąć w nich nową
nadzieję.
"Prawda się nie liczy. Liczy się tylko to, w co wierzą ludzie"
W wielu
książkach spotykamy się z właśnie tak wykreowanym światem, gdzie istnieją
podziały, a ludzie zaczynają się buntować. W tym wypadku Srebrni to osoby
obdarzone nadprzeciętnymi umiejętnościami, którzy potrafią igrać z żywiołami.
Osoby, których krew jest czerwona, są karmieni propagandą i żyją z dnia na
dzień. Przyznaję, że z podobnymi schematami można się dość często spotkać, ale
mimo to, „Czerwoną królową” czytałam z zaciekawieniem. Gdzieś w połowie książki
odniosłam wrażenie, że zakończenie jest już przesądzone i szczerze
powiedziawszy miałam na nie kilka pomysłów. To, co jednak nastąpiło przerosło
moje najśmielsze oczekiwania i mogę jedynie stwierdzić, że jako czytelniczka
byłam ogromnie zaskoczona. Pani Aveyard wymyśliła końcówkę książki bogatą w
zwroty akcji, które całkowicie odbiegają od schematyczności, wnosząc do fabuły
kilka nowatorskich rozwiązań. Dość nietypowo zaczęłam swoje rozmyślania od
zakończenia, ale to właśnie ono wywarło na mnie największe wrażenie i znacząco
zaważyło także na ogólnej ocenie książki.
Autorka
bardzo zgrabnie wykreowała książkową rzeczywistość, a okrucieństwo świata, w
którym żyją bohaterowie zostało perfekcyjnie przedstawione. Począwszy od
rodziny Mare, skończywszy na przypadkowych ludziach, możemy jedynie współczuć
im losu, który zgotował im kolor krwi. Świadomie popierałam Mare w jej
decyzjach, a jej zdecydowanie i pewność siebie naprawdę mi zaimponowały. Nie
jest to kolejna bohaterka, która może poszczycić się jedynie irracjonalnym
zachowaniem, gdyż Mare cechuje opanowanie i rozsądek. Spodobał mi się fakt, iż
autorka nie poświęciła wiele miejsca na wątek miłosny, ale jedynie lekko go
zarysowała, dzięki czemu jego nadmiar nie przytłacza czytelnika.
"Taka jest nasza natura - powiedział Julian - Niszczymy. To cecha charakterystyczna ludzkiego rodzaju. Niezależnie od koloru krwi, zawsze upadamy"
Inni bohaterowie
również są bardzo ciekawi, a w niektórych przypadkach (kto czytał, zapewne wie
o kogo mi chodzi) mimo, iż początkowo wyrobiłam już sobie o nich pewną opinię,
to koniec końców okazali się być całkowicie kimś innym niż podejrzewałam. To
tylko potwierdza fakt, że autorka bardzo dobrze wykreowała bohaterów, a ich „druga
twarz”, którą można było poznać dopiero przy końcówce, tylko spotęgowała moje
zaskoczenie!
Pomijając
barwne opisy, akcja również toczy się bardzo szybko. Już wspominałam o
niekonwencjonalnym zakończeniu, które obfituje w zwroty akcji, ale także środek
książki wciąga w wykreowany świat i sprawia, że zaprzestanie czytania jest wręcz
niemożliwe! Jedynie na wstępie akcja toczy się nieco wolniej, ale wystarczy
przebrnąć przez kilka pierwszych rozdziałów, a książka umknie nam w mgnieniu
oka.
Jest jednak
jeden mankament, o którym wspomnę przy fabule. „Czerwonej Królowej” dość często
zarzuca się schematyczność i niestety, ale muszę się z tym częściowo zgodzić.
Dlaczego częściowo? Są wątki, które rzeczywiście brzmią jakby zaczerpnięte z
innych popularnych historii, jak choćby „Igrzyska Śmierci”, ale mi osobiście
nie przeszkadzało to w czytaniu. Może dlatego, że autorka wprowadziła też kilka
swoich pomysłów, które razem tworzą niepowtarzalną całość, a dodatkowo trzymają
w napięciu. Dlatego mimo tego, że pojęcia takie jak: podziały społeczeństwa,
bunty czy rebelianci mogą już być dobrze znane, to można przymknąć na to oko ze
względu na pomysłowość innych rozwiązań.
Podsumowując,
„Czerwona Królowa” to bardzo dobra powieść, która mimo, iż miejscami może
kojarzyć się nam z innymi książkami tego gatunku, jest wciągającą historią, a
zakończenie sprawiło, że z niecierpliwością czekam na kontynuację. Z pewnością
do jej plusów można zaliczyć nietuzinkowych bohaterów, ciekawie przedstawiony
świat, a także wartką akcję. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko polecić tę
książkę każdemu miłośnikowi fantastyki i nie tylko!
Moja ocena: 8/10
A Wy
czytaliście już „Czerwoną Królową”? A może również czekacie na „Szklany Miecz”?
Jakie są Wasze wrażenia po lekturze?