"Kalectwo i choroba to ciąg załamań i poniżeń. Wówczas nadzieja jest tchnieniem życia; żeby je dobrze wykorzystać, trzeba wziąć drugi oddech. Maratończycy wiedzą, czym on jest. To coś w rodzaju stanu łaski. Oddech uspokaja się, pogłębia, ból znika. Dusimy się, chcąc żyć zbyt szybko, okazać się najlepszymi, wygrać wyścig. Ci, którzy po kilkudziesięciu kilometrach oddychają lepiej, potrafią wyobrazić sobie metę. Celem jest boska uczta, odnaleziona miłość"
Philippe Pozzo di Borgo – człowiek sukcesu, arystokrata, mężczyzna zdrowy i w pełni sił, szczęśliwie żyjący z żoną. Do czasu…
W pewnym
momencie jego życie zaczyna się rozpadać. Ukochana żona Beatrice choruje na
raka i traci kolejne dzieci, a on sam ma wypadek na paralotni. Ta chwila
nieuwagi sprawia, że jest sparaliżowany już do końca życia.
Czy
wyobrażacie sobie, jak to by było w dosłownie jednej chwili stracić wszystko?
Jak to by było nie móc w pełni korzystać z życia, jednocześnie mając świadomość
jak wiele się straciło? Być całkowicie zdanym na łaskę innych? Patrzeć jak
bliska Wam osoba cierpi, a nie móc jej pomóc?
Tego
wszystkiego w bardzo krótkim czasie doświadcza francuski arystokrata Philippe
Pozzo di Borgo. Człowiek, który zawsze miał wszystko i wierzył, że
jego życie potoczy się jak w bajce, długo i szczęśliwie… Lecz co jeśli coś temu przeszkodzi? Jak poradzi sobie w nowej
rzeczywistości?
Kojarzycie
może film „Nietykalni”, który powstał na kanwie tej historii? Obejrzałam go już
jakiś czas temu i szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że jest oparty na
książce. Gdy pewnego razu zobaczyłam w księgarni okładkę książki z kadrem z
filmu, kupiłam ją bez wahania, jako że film wywołał na mnie duże wrażenie i miałam
nadzieję, że książka będzie jeszcze lepsza. Niestety, ale najwyraźniej ją
przeceniłam.
Historia
rozpoczyna się retrospekcją, gdzie Philippe zgłębia swoje dzieciństwo, młodość
oraz dorosłe życie, odkrywając przez czytelnikiem wszystkie wspomnienia od
czasu wypadku. Opisuje szczęśliwe chwile, które spełnił z żoną Beatrice, a także
dociera do momentu wykrycia u niej raka. Dopiero tutaj, akcja zaczyna nabierać
tempa i przestajemy się skupiać na samym Philippie, a na pierwszy plan wychodzi
Beatrice. Jest to osoba warta podziwu, która mimo wielkiego cierpienia i bólu,
stara się zachować pozytywne postrzeganie świata. Mimo świadomości, że w każdej chwili może umrzeć, stara się w swoich ostatnich chwilach w pełni korzystać z życia. Zaimponowała mi znacznie
bardziej niż główny bohater, jako że nigdy nie użalała się nad swym losem i nigdy nie
stawiała swoich problemów w centrum uwagi, a do swej choroby starała się podchodzić z dystansem. Z pewnością jej osobowość
urozmaiciła tę historię.
Po dość
długim wprowadzeniu, życie Philippe’a zostaje przerwane wypadkiem na paralotni.
Zostaje przykuty do wózka inwalidzkiego, a tracheotomia sprawia, że w
pierwszych miesiącach nie może również mówić. Decyduje się na zatrudnienie u
siebie osoby, która mogłaby mu pomagać w codziennym życiu. Po odrzuceniu wielu
kandydatów, jego wybór pada na Algierczyka Abdela, człowieka żyjącego na marginesie
społeczeństwa. Oczekiwałam, że jego
postać zostanie trochę bliżej przybliżona czytelnikowi, niestety został przedstawiony
dość powierzchownie, dopiero pod koniec książki mogliśmy poznać jego osobę,
dzięki kilku zabawnym sytuacjom, które stworzył. Abdel jest całkowicie odmienny
od Philippe’a, cechuje go porywczość i beztroskość, ale w trudnych momentach
potrafi stać się odpowiedzialnym opiekunem. Philippe natomiast wydaje się
zmęczony życiem i poważny, ale nawet on potrafi przywołać uśmiech na twarz w
towarzystwie Abdela. Relacja między nimi jest ciekawa, ale krótka. Dopiero, gdy
książka zbliżała się ku końcowi, mogliśmy zobaczyć przyjaźń, która między tą
dwójką się zawiązała.
Beatrice i
Abdel, mimo, że byli postaciami drugoplanowymi, są znacznie bardziej charakterystyczni
niż główny bohater Philippe. Przez całą powieść wydawał mi się być płaski i bez
wyrazu, a po wypadku miałam wrażenie, że całkowicie się poddał. Jedynie przy
Beatrice jego osoba nabierała nieco koloru, ale takich momentów było niewiele.
Spodziewałam się książki, która naprawdę ściśnie mnie za serce, ale do takich
emocji było mi niestety daleko. Historia sama w sobie rzeczywiście jest wzruszająca,
ale została przedstawiona w sposób, który nijak oddziaływał na czytelnika i jego uczucia, a jedyne emocje wywoływała postać
Beatrice. Mnóstwo wspomnień, które przywoływał Philippe było całkowicie
niepotrzebne, skupił się na oddaniu przeszłości, ale powierzchownie potraktował
teraźniejszość. Możliwe, że patrzę na tę książkę przez pryzmat obejrzanego
filmu, ale sądzę, że w nim wszystko zostało przedstawione dokładnie ze
szczególnym zwróceniem uwagi na relację Philippe’a i Abdela. Z pewnością wniósł by trochę koloru i poczucia humoru do tej historii, ale to można było doświadczyć jedynie na jej ostatnich stronach. Dlatego do książki już raczej nie wrócę i nie mogę jej szczególnie polecić, ale może Ktoś chciałby obejrzeć film? ;)
Ocena: 5/10
Fabuła naprawdę ciekawa, ale po tym co napisałaś nie wiem czy jednak po nią sięgnę :/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julia
countrywithbooks.blogspot.com
PS. Możesz pomyśleć o pisaniu w akapitach recenzji. Nie mówię, że to źle, ale moje oko zgubiło się kilka razy i pomyliło linijkę :)
Dziękuję za radę ;) Rzeczywiście pisanie z akapitami to dobry pomysł, zastosuję je przy kolejnej recenzji :)
UsuńNie wiem czy przeczytam tą książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Prawdę mówiąc spodziewałam się po tej książce czegoś lepszego. Szkoda, że nie wypadała idealnie, ale mimo to nadal chcę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńFilmu nie oglądałam, ale słyszałam wiele pozytywnych opinii, więc na pewno w końcu go obejrzę. A jeśli chodzi o książkę to sama nie wiem. Myślę, że poprzestanę na filmie :)
OdpowiedzUsuńNie oglądałam niestety tego filmu, ale chętnie się z nim zapoznam, a o książce jeszcze pomyślę :) /Claudie
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie, ale film jak najbardziej tak (po raz setny) :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy i zapraszamy do nas:
rodzinne-czytanie.blogspot.com
+obserwujemy :)
Uwielbiam muzykę z filmu. A film obejrzę jeszcze nie raz. :)
UsuńNa książkę raczej się nie skuszę, gdyż przytoczone przez Ciebie uwagi skutecznie mnie zniechęcają. Ale film z czystej ciekawości chętnie obejrzę.
OdpowiedzUsuńKsiążki raczej nie przeczytam. Ale film oglądałam już kilka razy. I zakochałam się w muzyce, a zwłaszcza "Una Mattina". Piękna, polecam ci posłuchać
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Jadwiga
Zajęcza Nora