
Tytuł: Imię Róży
Tytuł oryginału: Il nome della rosa
Autor: Umberto Eco
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 756
Data wydania: maj 2012
Liczba stron: 756
"Czym jest miłość? Nie masz niczego na świecie, ni człeka, ni diabła, ni żadnej rzeczy, którą miałbym za równie podejrzaną jak miłość. Z tej przyczyny jeśli dusza nie ma oręża, które nią kieruje, wali się przez miłość w ogromną ruinę"
Średniowiecze często bywa nazywane "wiekami ciemnymi" Kościoła. Określenie bardzo trafne, spójrzmy chociażby na działalność inkwizycji, o której sama myśl wywołuje ciarki na plecach. Wyobraźcie sobie więc opactwo, gdzie pewnego dnia zostaje popełnione morderstwo. Intrygujące?
1327 rok. Na prośbę opata, do opactwa benedyktynów we Włoszech przybywa franciszkanin, Wilhelm z Baskerville wraz z uczniem Adso z Melku. W opactwie niedawno miało miejsce morderstwo jednego z mnichów, a dodatkowo, niedługo ma się tam odbyć debata teologiczna z inkwizytorem na czele. Rozwiązanie zagadki wydaje się być ukryte w murach klasztornej biblioteki, sprawa jest nagląca, a na pewno nie ułatwiają jej kolejne morderstwa mające miejsce w opactwie...
Jako, że arcydzieło literatury XX wieku, wymagania miałam wysokie. Początkowo było mi bardzo ciężko zagłębić się w historię, miałam problem, aby przerzucić się na z pewnością dojrzalsze słownictwo i dopiero z czasem zaczęłam się orientować w wydarzeniach historycznych. Książkę czytałam bardzo długo, czasem kilka stron, rozdział lub dwa, ale nie więcej. Zawsze coś rozpraszało moją uwagę, a Imię Róży, to lektura, przy której należy zachować skupienie. Na początku czytanie szło mi bardzo topornie. Pierwsze 200 stron ciągnęło się niewyobrażalnie. Gdy przebrnęłam przez początek, akcja zaczęła się rozkręcać i z każdym kolejnym rozdziałem nabywałam do tej lektury coraz większy szacunek. Imię Róży to powieść historyczna, zachodząca w klimaty średniowiecza, do opactwa benedyktynów, w którym to zostało popełnione morderstwo. O rozwiązanie sprawy zostaje poproszony Wilhelm z Baskerville wraz ze swym uczniem o imieniu Adso. Okazuje się, że aby przybliżyć sobie tę zagadkę, muszą udać się do biblioteki opactwa, do której wstęp jest zakazany, a ona sama przypomina labirynt. Czasu jest niewiele, gdyż niedługo w opactwie ma się odbyć debata o ubóstwie Chrystusa. Kolejne zabójstwa nie ułatwiają sprawy…
"Miast mówić lub milczeć, winno się działać"
Zacznę od
faktów, które utrudniają czytanie. Archaiczne wręcz imiona mnichów, dopiero z
czasem zapadają w pamięć. Ostrzegam więc, że na początku można być z lekka
zdezorientowanym. Bardzo dużo jest również wzmianek historycznych, często w
postaci długich wypowiedzi. Tak właściwie, to może
być to zaletą lub wadą, zależy jak na to spojrzeć. Jeśli ktoś poszukuje książki
historycznej, źródła wiedzy, ta lektura zapewni mu to idealnie, ale dla kogoś nastawionego
na wciągającą akcję, będzie to lekki zawód. Dlaczego lekki? Na początku byłam
nastawiona po części na to i na to, dlatego z czasem zaczęłam się
przyzwyczajać, że jest to kryminał trochę innego typu.
Sądzę, że
dużym plusem jest umiejscowienie akcji w średniowieczu. Zawsze uważałam te
czasy za ciekawe, a książka ukazuje
je od trochę innej strony niż podręcznik do historii. Jak wiadomo, średniowiecze
to epoka brutalna, krwawa i bezlitosna. Duże znaczenie odgrywa konflikt między
papieżem a cesarzem, który również często poruszany jest jako wątek poboczny w Imieniu
Róży. W książce także jest kilka lekko drastycznych momentów, ale można na to
przymrużyć oko, jako, że oddaje to tylko bardziej klimat czasów, w których rozgrywa
się powieść.
"Badaj twarze, nie słuchaj tego, co mówią usta"
W lekturze
przeważają opisy lub, jak już wspomniałam, dłuższe wypowiedzi. Widać jednak, że
również część kryminalna jest bardzo dobrze zarysowana. Umberto Eco wszystko
idealnie rozpracował, a zdarzenia naturalnie wkomponowują się w średniowieczny
klimat. Podczas czytania można nie tyle domyślać się tożsamości mordercy, ale
jaki będzie jego kolejny krok. Trudno podejrzewać jedną osobę, bo nikt nie jest
zupełnie niewinny. Spodobało mi się nietuzinkowe rozwiązanie zagadki. Nie tyle
zaskakujące było zdemaskowanie zabójcy, a raczej sposobu w jaki zabijał, każdy
bowiem szczegół odgrywał ważną rolę. Można tylko snuć domysły…
Książka
poprowadzona jest w narracji pierwszoosobowej, narratorem jest Adso. Nie wiem
czy jest to plus, bo w niektórych momentach jest zbyt dużo jego rozmyślań i
łatwo się pogubić. Uczeń jest młody, acz inteligentny, jak i jego mentor. Wilhelm
jest postacią niezwykle przenikliwą, ale także zdeterminowaną i ciekawską.
Czasem jego zachowanie nie do końca mi odpowiadało, wydawał mi się zbyt dumny i
zapatrzony w siebie. Można mu to jednak wybaczyć, biorąc pod uwagę, że
rzeczywiście ma dużo zalet.
Podsumowując,
części historycznej nie mam nic do zarzucenia, bo rzeczywiście książka jest
zastrzykiem wiedzy. Zawiodłam się natomiast na początku, trochę brakowało mi
cierpliwości. Wątek kryminalny, o ile po pierwszych rozdziałach jest słabo
widoczny i schodzi trochę na boczny plan, z biegiem czasu staje się coraz
bardziej wyrazisty i nieprzewidywalny. Jeśli macie chwilę czasu, Imię Róży pozwoli Wam go dobrze zagospodarować. Wartościowa i intrygująca książka - klasyk, którego wstyd nie poznać!