piątek, lipca 10
"Selekcja" - historia jak z Kopciuszka
Na początku byłam nastawiona do serii książek "Selekcja" dość sceptycznie. W końcu co jak co, ale czarno na białym jest to historia o księżniczkach i stwierdziłam, że jestem na coś takiego za stara. Przełamałam się, gdy zobaczyłam koleżankę z tą książką w ręku, oceniającą ją pozytywnie. Na dodatek przepiękna okładka i jej kolorystyka sprawiają, że nie sposób się jej oprzeć. Już zaczynając, po kilku pierwszych stronach, wiedziałam, że dobrze zrobiłam przenosząc się w mury pałacu.
America Singer jest ubogą dziewczyną, spokojnie, lecz skromnie żyjącą z kochającą rodziną. Wydaje się mieć plany na swoją i swoich bliskich przyszłość, ale list, który przychodzi by zaprosić ją do wzięcia udziału w Eliminacjach zmienia wszystko. Dziewczyna nie wyobraża sobie życia w pałacu, rozstania z rodziną i jej sekretną miłością Aspenem oraz trafienia w ręce nieznanych i obcych jej ludzi. Mimo to, gdy poznaje księcia Maxona, zaczyna wierzyć, że nie wszystko jest takie okropne jak wydawało się na początku.
Co spodobało mi się jako pierwsze? Cudowni bohaterowie, jakby prosto wyjęci z bajki. Idealnie dobrani, wzbudzali sympatię. Bohaterowie w książkach są bardzo istotni, bo to w końcu wokół nich toczy się cała akcja. W tym wypadku autorka, Kiera Cass, znakomicie spełniła swe zadanie.
Pomysł z frakcjami i rebeliantami nasuwa tylko jedną myśl. "Igrzyska Śmierci". I tu właśnie spotyka się ten jeden minus. Idea walki z niesprawiedliwością została już wyczerpana, dlatego motyw był bardzo mało oryginalny. Nie spotykamy tu nic nowego, czego nie moglibyśmy oczekiwać. W każdym razie dobrze, że chociaż reszta powieści nadrabia za to drobne zgrzeszenie.
Fabuła jest dość przewidywalna, lecz akcja toczy się szybko, opisy są w sam raz, nie za długie, nie za krótkie. Styl pisania autorki przyjemny, łatwo się wczytać, wchłonąć, czy wręcz zatonąć w książce! Nie dłuży się ona i nie ciągnie, wręcz przeciwnie chciałoby się czytać jeszcze i jeszcze więcej! Sama po skończeniu części pierwszej, od razu wzięłam się za drugą.
Pierwsze trzy części były znakomite! Co sprawiło to przede wszystkim? Niepowtarzalny klimat! Mimo, że jest to bardziej historia o księciu i księżniczce dla dzieci, niż literatura wyższych lotów, każdy może po nią sięgnąć! Jest przyjemna, łatwa i szybka w czytaniu. I to wspaniałe uczucie, jak gdyby samemu było się w pałacu...
Jakież było moje zaskoczenie, gdy na półce w księgarni zobaczyłam część czwartą! Byłam trochę zła, rozżalona, ale przede wszystkim bałam się, że zepsuje sobie zdanie o częściach poprzednich. Gdy autor po znakomitej trylogii tworzy nagle czwartą część, ma się wrażenie, że będzie pisana na siłę, po prostu dla pieniędzy. To tak, gdyby J.K.Rowling nagle stworzyła ósmą część Harry'ego Pottera. Tym razem historia jest całkowicie inna i ma także innych bohaterów. Główna bohaterka księżniczka Eadlyn nie przypadła mi do gustu, ale reszcie postaci nie mam nic do zarzucenia. Rozczarowanie nie było jednak takie znowu wielkie, bowiem miło było znów poczuć ten magiczny klimat, jakby wyjęty z poprzednich części. Książka nie dorównuje wprawdzie poprzednim częściom, ale jest warta przeczytania, w szczególności dla fanów "Rywalek".
Zachęcam do tej pozycji każdego kto lubi sobie troszkę pomarzyć i czasami odpocząć przy lekkiej miłej lekturze, każdego, kto będąc małym był fanem bajek Disneya i każdego, kto kiedykolwiek przebrał się za księżniczkę ;)
Ocena części 1-3 - 9,5/10
Ocena części 4 - 8/10
~Shadow
Powiązane wpisy z: Młodzieżowa
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)