środa, stycznia 25

"Motylek" - Katarzyna Puzyńska

Tytuł: Motylek
Seria: Lipowo (tom 1)
Autor: Katarzyna Puzyńska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: luty 2014
Liczba stron: 608

"Nie zawsze trzeba być efektownym, aby być efektywnym"




Lipowo – niewielka wioska na mazurach, gdzie każdy zna każdego. Sąsiad wie wszystko o sąsiedzie, plotki rozchodzą się błyskawicznie, a ciekawość mieszkańców podsyca tajemniczy blog nasze-lipowo. Do dopełnienia tego obrazu sielskiej i spokojnej mieściny brakuje tylko… morderstwa?
Pewnego dnia na skraju wsi Lipowo, zostają odnalezione zwłoki zakonnicy. Nikt nie wie, dlaczego zmierzała w stronę wioski, ani jakie mogły być motywy popełnienia zbrodni. Niedługo później ginie kolejna osoba, a morderca wydaje się igrać z policją. Daniel Podgórski – młodszy aspirant komendy lokalnej policji zajmuje się śledztwem wraz z kontrowersyjną komisarz Klementyną Kopp. Na jaw wychodzą kolejne tajemnice, a z pozoru spokojna miejscowość, nagle staje się miejscem polowania mordercy.

Katarzyna Puzyńska w swojej książce bardzo dobrze unaoczniła czytelnikom atmosferę małej miejscowości, z pozoru spokojnej i zacisznej, a tak naprawdę skrywającej wiele tajemnic i mrocznych sekretów. Te wszystkie zagadki i intrygi nawarstwiają się i tworzą taki koc – koc, którym jesteśmy otuleni do ostatnich stron tej książki. Bardzo łatwo „wsiąknęłam” w klimat Motylka, szybko wczułam się w tę gęstą atmosferę Lipowa, a w myślach tworzyłam obrazy i sylwetki postaci do własnego wyobrażenia historii. Na pewno bardzo pomaga tu plastyczny styl autorki, język, którym się posługuje jest prosty i przystępny, ale niczego więcej nie oczekuję po kryminale. Zdecydowanie jednak nie da się zaprzeczyć temu, że rzeczywistość małej mazurskiej wioski pochłania nas od pierwszej strony do tego stopnia, że po przeczytaniu książki odnosi się wrażenie, iż patrząc na mapę, znajdziemy tam punkt podpisany Lipowo.

Jeśli jednak Motylek jawi wam się teraz jako tajemniczy, acz raczej spokojny i beztroski kryminał, natychmiast wymażcie ten obraz z pamięci. Obyczajowe tło to tylko przykrywka dla historii, która wciąga i trzyma czytelnika w swoich szponach przez długie godziny. W Motylku całe multum wątków przeplata się między sobą i łączy w zaskakującą całość. Nigdy nie spodziewałabym się, że historie mieszkańców małej wioski, ich życiorysy, codzienne dramaty i rozterki mogą być tak hipnotyzujące, tworząc jednocześnie ciekawą intrygę. Nic w tej książce nie jest przypadkowe, autorka konsekwentnie poprowadziła fabułę, a rozwiązania większości wątków są w pełni satysfakcjonujące. Z drugiej strony, pozostawiła kilka smaczków i zagryzek dla czytelnika na kolejne tomy, więc cóż… nie pozostaje nic innego jak zarezerwować sobie czas na spędzenie go w tajemniczym Lipowie.

Morderca, detektyw i ewentualnie kilka świadków? Nie w dziele Kasi Puzyńskiej. Umieszczenie na kartach powieści tylu postaci to na pewno duże wyzwanie dla autora, bo nie wystarczy przedstawić ich z imienia i nazwiska, trzeba też przybliżyć ich sylwetki czytelnikom. I trzeba przyznać, że Puzyńska świetnie wywiązała się z zadania, tworząc barwne i wyraziste postacie, gdyż nie tylko główni bohaterowie przyciągają uwagę, ci drugoplanowi również zapadają na długo w pamięć. Młodszy aspirant Daniel Podgórski, będący też szefem komisariatu lokalnej policji, jest trochę nieporadny, momentami wywołuje uśmiech politowania, ale jest również bardzo ambitny i na pewno budzi sympatię czytelnika. Komisarz Klementyna Kopp jest dla odmiany zdecydowana i nie daje sobą pomiatać, a przy tym ma dość… specyficzny charakter. Nie każdemu jej styl bycia i sposób wypowiadania się mogą przypaść do gustu, jednakże ja właśnie dzięki takim drobnym akcentom odebrałam ją jako oryginalną i nietuzinkową bohaterkę, a przy tym sporą zagadkę. Przeszłość Klementyny jest bowiem kolejnym elementem, którzy od razu rozbudził we mnie ciekawość i liczę na uchylenie rąbka tajemnicy w kolejnych tomach serii.
Wypadałoby jeszcze wspomnieć coś o zakończeniu, tyle że tak, jak w przypadku książek Mroza, po prostu brakuje mi słów, aby opisać emocje kotłujące się w czytelniku po takim rozwiązaniu sprawy. Powiem tyle – podejrzewałam wszystkich, tylko nie mordercę. A już myślałam, że mam coś z umysłu detektywa...

Ubrać wszystkie emocje, które zderzają się ze sobą w mojej głowie jeszcze kilka tygodni po skończeniu tej lektury w kilka słów podsumowania, nie jest łatwo :) Świetnie skonstruowane tło obyczajowe tworzy wraz z niebanalną intrygą genialny kryminał, który z pewnością będzie prawdziwą gratką nie tylko dla miłośników gatunku. Wielkie brawa należą się również autorce za gamę przeróżnych bohaterów, z których każdy posiada swoje indywidualne cechy i nietuzinkowy charakter. Więc wyobraźcie sobie teraz radość czytelnika, który ma świadomość, że przed nim jeszcze sześć tomów zapowiadającej się fenomenalnie serii!




sobota, stycznia 21

English Matters nr 62/2017 + wydanie specjalne nr 20/2017


English Matters nr 62/2017

Dawno już nie było czegoś związanego z językiem, dlatego dziś powracamy znów w klimaty wyjątkowo brytyjskie, dzięki nowemu numerowi magazynu English Matters. O Wielkiej Brytanii jest tu rzeczywiście dość sporo, bo i na Brexit, i na zabytki kulturalne miejsce się znalazło. Zapraszam do rozwinięcia!
Zacznijmy może od wydarzenia, które choć medialnie już ucichło, to jednak jego skutki będą jeszcze widoczne przez wiele lat. Oczywiście mowa o wystąpieniu Anglii z Unii Europejskiej, a to, jakie następstwa niesie to dla Europy oraz samego Zjednoczonego Królestwa, przybliży nam artykuł Divided Europe. Jako ciekawy dodatek, w artykule znajdziemy tam wypowiedzi kilku znanych polityków (i nie tylko) o ich poglądach na temat Brexitu.
W artykule Birmingham - a Phoenix from the Flames dowiemy się trochę o drugim względem zaludnienia angielskim mieście. Warto mieć na uwadze to malownicze miejsce, jeśli będziemy się kiedyś wybierać na wycieczkę w okolice Londynu.
I znów Wielka Brytania, ale tym razem przenosimy się bardziej w centrum, gdyż artykuł Big Ben - the Legendary Landmark ujawnia historię symbolu jednej z największych światowych metropolii. Bo cóż innego kojarzy się z Londynem, jak nie Big Ben? Pomijając zadziwiające liczby, artykuł odpowiada też trochę o etymologii nazwy, a warto wiedzieć, co tak naprawdę nazywane jest Big Benem, a czym jest Elizabeth Tower.
Nowe wydanie English Matters chociaż skupia się wokół Wielkiej Brytanii, jest też pełne innych, bardzo zróżnicowanych ciekawostek i artykułów, oczywiście w przystępnej formie, która na pewno urozmaici nam naukę języka angielskiego. Dla mnie przydatny okazał się wpis Phenomenal Phrasal Verbs, bo czasowniki frazalne od niepamiętnych czasów są dla mnie utrapieniem. Po przeczytaniu takiego artykułu, jak i innych w temacie, nie pozostaje już nic innego, jak szukać okazji do zabłyśnięcia znajomością jakiegoś phrasala ;)

English Matters nr 20/2017 - wydanie specjalne

English Matters Focus on SpeakingNajnowsze wydanie specjalne English Matters skupia się wokół tematu mówienia. Osobiście muszę przyznać, że jest to ta dziedzina nauki języka, która jest dla mnie najbardziej uciążliwa, bo mówić nie tylko poprawnie gramatycznie, ale też używać bogatego słownictwa nie jest wcale tak łatwo. Bardzo cieszę się, że EM poruszyło ten temat, bo chyba poprawne mówienie w języku obcym jest bolączką wielu osób. W końcu szkoła przygotowuje nas bardziej pod testy, a schematyczne podręcznikowe rozmówki w prawdziwym życiem wiele wspólnego nie mają. Przejdźmy więc do magazynu i tego, co znajdziemy w wydaniu specjalnym!
Nie wystarczy tylko mówić, trzeba mówić poprawnie, żeby się rozwijać. Kilka wskazówek, jak sami możemy kontrolować nasze wypowiedzi dostarczy nam artykuł Self - correction - a Magical Way to Master a Foreign Language. Na pewno warto skorzystać z niektórych porad, jeśli zależy nam, aby szlifować nasz język i ciągle iść do przodu. Uświadamianie sobie własnych błędów jest tu niezbędne!
Jak widać nauczyciel, aby poprawnie uczyć, ale też nie zniechęcić do rozmowy w języku obcym, wcale nie ma łatwego zadania. Wytykać błędy, czy też nie? Poprawiać, czy puszczać pomyłki mimo uszu? Kilka słów na ten temat w artykule Conversation Classes with a Pro.
Warto też zaczerpnąć trochę inspiracji, kto wie, może z nas kiedyś też będą wielcy mówcy? Nawet, jeśli nie zostaniemy od razu Sokratesem, to może przynajmniej nauczymy się mówić jak politycy? Ja bym tak chciała, oczywiście po angielsku :D Artykuł A Way With Words przybliża sylwetki kilku najbardziej znanych mówców w historii i to wcale nie tych historycznych. Kojarzycie Ian McKellen'a? Któż by nie chciał mieć takiego głosu jak Gandalf? :)
Ciekawe jest też, jaki popkultura ma wpływ na rozwój języka. Zapożyczenia z książek, filmów i piosenek są wykorzystywane na porządku dziennym, nawet kiedy nie zdajemy sobie z tego sprawy. A przecież droidy lub Wielki Brat też mieli gdzieś swój początek.
I wreszcie, kiedy ktoś woli nie ruszać się z domu i uczyć się języka przed komputerem - na to też jest sposób! Speaking for Couch Potatoes - w tym artykule znajdziemy kilka stron internetowych, dzięki którym możemy uczyć się języka w bardziej praktyczny sposób. Artykuł wspomina też kilka seriali, które warto oglądać w oryginale, w końcu czy może być coś piękniejszego jak czysty, brytyjski akcent Benedicta Cumberbatcha? :)
Podsumowując, sądzę, że to chyba jedno z lepszych wydań specjalnych magazynu English Matters. Znajdziemy tu wiele ciekawych porad dotyczących rozmów w języku angielskim, które warto zastosować w rzeczywistości, sama przejrzę na pewno artykuły jeszcze raz pod kątem miejsc, w których mogłabym zdobyć trochę umiejętności praktycznych. Zdecydowanie polecam zapoznać się z tym wydaniem magazynu!


Za magazyny bardzo dziękuję wydawnictwu Colorful Media.



sobota, stycznia 14

"Dziewczyna z pociągu" - Paula Hawkins

Tytuł: Dziewczyna z pociągu
Tytuł oryginału: The Girl on the Train
Autor: Paula Hawkins
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: październik 2015
Liczba stron: 328
"Nie ma dnia, żeby mi go nie brakowało. Bardziej niż kogokolwiek innego. Jest wielką dziurą w moim życiu, dziurą w duszy"



Książka, okrzyknięta mianem bestsellera w niemalże trybie natychmiastowym. Zdominowała rynki wydawnicze w wielu krajach, krążyły nawet informacje, że kolejny egzemplarz sprzedaje się w Stanach Zjednoczonych co sześć sekund. Rekomendacja Stephena Kinga, który twierdzi, że nie mógł się oderwać od tej książki przez całą noc. Może więc King cierpi na bezsenność? Oczekiwania miałam naprawdę wysokie, a efekt końcowy jest, delikatnie mówiąc, rozczarowujący.
Rachel codziennie dojeżdża do pracy tym samym pociągiem, zatrzymującym się zawsze przed szeregiem domów. Wyobraża sobie, że zna osoby tam mieszkające, w myślach tworzy historie ich życia. Ale pewnego dnia, jedynie przez ułamek sekundy, widzi coś, co zmienia jej wizje doskonałości, a przy tym jej życie. Od tego czasu Rachel nie będzie już obojętna dla ludzi, których dotychczas widywała jedynie z daleka. Stała się kimś więcej niż tylko dziewczyną z pociągu.
Miałam wobec tej książki dość duże wymagania, ale biorąc pod uwagę cały szum medialny wokół tego tytułu, chyba trudno się temu dziwić. Abstrahując już od wszystkich zapewnień o genialnej historii, najzwyczajniej w świecie zaintrygował mnie jej opis. Spodziewałam się zawiłych intryg, nieprzewidywalności i szokujących zwrotów akcji. Szkoda tylko, że ani jednego z tych elementów nie jestem jednak w stanie przypisać do Dziewczyny z pociągu.

"Ludzie, z którymi coś nas kiedyś łączyło, nie pozwalają nam odejść i żebyśmy nie wiem, jak bardzo próbowali, nie wyplączemy się z tego, nie uwolnimy.Może po pewnym czasie przestajemy po prostu próbować"

Książka rozpoczyna się dość spokojnie, autorka daje nam chwilę, abyśmy lepiej poznali główną bohaterkę i zrozumieli jej styl życia. Obserwujemy więc Rachel, kobietę w średnim wieku, pogrążoną w depresji po stracie męża i zmagającą się z alkoholizmem. Kiedy obraz Rachel został już w miarę zarysowany, czekałam w napięciu na ten punkt zwrotny. To szokujące wydarzenie, które tak zmieniło życie bohaterki. I wyobraźcie sobie, że kiedy już doszło do tego momentu, ja nawet nie zwróciłam na niego uwagi i dalej czekałam na jakieś zagęszczenie akcji. Dopiero później zorientowałam się, że to by było na tyle. Rachel zobaczyła z okna pociągu to, co zobaczyła i nie ma sensu czekać na jakąś większą sensację. I to było pierwsze rozczarowanie – opis zwiastował coś wstrząsającego, a nijak ma się to do banalnego rozwiązania, które zaprezentowała nam autorka.
Dużym zarzutem, który kieruje wobec tej książki jest przewidywalność. Zakończenie wcale nie jest zaskakujące, można się go domyślić o wiele wcześniej, a wtedy nie pozostaje już właściwie nic, co trzymałoby nas w chęci poznania rozwiązania zagadki. Nic właściwie oprócz intrygi (a właściwie to pomysłu na nią) ta książka nie ma do zaoferowania, ani ciekawych bohaterów, ani trzymającej w napięciu atmosfery tajemnicy i suspensu. I chociaż powieść czyta się szybko, to pióro pisarki też nie jest wybitne, nic, nad czym moglibyśmy się zachwycać.

"Mówię, że nie wiem, co ze sobą począć, że jestem zagubiona i za dużo czasu spędzam w swojej głowie"

Przejdźmy więc do sedna, czyli do elementu, przez który momentami powieść staje się wręcz nie do zniesienia. Ostatnimi czasy natrafiam na bardzo ciekawe sylwetki bohaterów w książkach, Dziewczyna z pociągu to pewien wyjątek, negatywne odstępstwo od reguły. Historię poznajemy z punktu widzenia trzech kobiet, ale jakiegokolwiek zróżnicowania charakterów zwyczajnie brak. Każdą z nich kierują wprawdzie inne motywy, ale jednak każda ma tak samo dołujący i przygnębiający charakter. To sprawia, że cała książka utrzymana jest w wręcz depresyjnej atmosferze. I rozumiem, autorka chciała poprzez te postacie nakreślić pewne wady ludzkie, ale tutaj zwyczajnie poległo wykonanie. Każda osoba jest do bólu przerysowana i trudno się w nich dopatrywać odniesień do rzeczywistości, czy cech, które mogłyby uczynić ją trochę bliższą czytelnikowi. Weźmy na przykład Rachel – kobieta w średnim wieku, porzucona przez męża, pogrążona w nałogu, ledwo wiążąca koniec z końcem. Krótko mówiąc, obraz nędzy i rozpaczy. Ani jednego pozytywnego przebłysku, żadnej iskierki radości w i tak już wystarczająco przygnębiającym rysie postaci. Ani ona, ani dwie pozostałe bohaterki, w ogóle do mnie nie przemówiły. O ile sam koncept ukazania poprzez nie pewnych ludzkich słabości mógłby trochę podratować inne nieudane aspekty książki, to niestety, ale bohaterowie byli zbyt nienaturalni i przerysowani, aby wzbudzić jakiekolwiek refleksje w czytelniku.

Tym razem zakończę recenzję takim mało pozytywnym akcentem. Dziewczynę z pociągu można pochwalić z jedną rzecz – bardzo dobrą promocję. Ale to już raczej zasługa wydawców. Ja od siebie powiem tylko, że nie warto sięgać po książkę, której brakuje wszystkich elementów dobrego thrillera. Jest wiele ciekawszych pozycji na rynku, choć może czasami nie aż tak „docenianych”.



sobota, stycznia 7

Książkowe rozczarowania 2016 roku

Były najlepsze książki roku, przyszła pora na te najgorsze. Jak już wspominałam, rok 2016 uznaję za naprawdę udany czytelniczo, natrafiłam na mnóstwo świetnych powieści, ale niestety nie obyło się też bez rozczarowań. Dzisiaj zapraszam na zestawienie dziesięciu najgorszych książek roku, oczywiście jest to tylko moja subiektywna opinia i nie musicie się ze mną zgadzać. Ale jakiż świat byłby nudny, gdyby każdy miał takie samo zdanie, nieprawdaż? :)

Znalezione obrazy dla zapytania próby ognia książkaZnalezione obrazy dla zapytania próby ognia książka
Lek na śmierć oraz Próby Ognia - James Dashner

I na pierwszy ogień książka, a właściwie trylogia, po której spodziewałam się po prostu czegoś więcej, niż kolejnej dystopii, w której akcja pędzi do przodu i właściwie tylko to buduje całą tę książkę. Ani ciekawych bohaterów, ani barwnego języka. Niektórzy piszą, że bardzo spodobał im się język Streferów, a u mnie było na odwrót. Cóż, zapewne obecnością tej trylogii (a właściwie to dwóch tomów) w tym zestawieniu narażę się na wiele nieprzychylnych spojrzeń, ale opinii już nie zmienię. Niestety rozczarowałam się na tej trylogii i osobiście, o wiele bardziej podobało mi się W sieci umysłów tego autora.

Znalezione obrazy dla zapytania black ice książka
Black Ice - Becca Fitzpatrick

Miał być elektryzujący thriller, ja nazwałabym to raczej mdłym romansem dla młodzieży. Plusem tej książki jest dla mnie miejsce akcji, dobrze wyczuwalny mroźny, górski klimat... i to by było na tyle jeśli chodzi o zalety. Wiele wątków naciąganych, a fabuła tak przewidywalna, że od pewnego momentu nie pozostaje już nic innego jak rozpaczać nad głupotą głównej bohaterki i jej przyjaciółki - nieźle się dobrały.


Znalezione obrazy dla zapytania lewa ręka boga
Lewa Ręka Boga - Paul Hoffman

Zapowiadał się kawał dobrej fantastyki, a otrzymałam nużącą powieść, która właściwie niczym szczególnym się nie wyróżnia, może pomijając nieoczywistego głównego bohatera. Na domiar złego, wątek miłosny, tak niedopracowany i uproszczony, że odebrał mi ostatnie chęci do czytania tej książki.

Znalezione obrazy dla zapytania klątwa tygrysa
Klątwa Tygrysa - Colleen Houck

I tu znowu książka, która została zepsuta wątkiem miłosnym, ponieważ to głównie na nim oparta jest fabuła. Fascynująca historia, pradawna klątwa, hipnotyzujące oczy tygrysa? Nie dajcie się zwieść napisom na okładce, gdyż wydanie jest niestety lepsze niż zawartość.

Znalezione obrazy dla zapytania lesio chmielewska
Lesio - Joanna Chmielewska

Chmielewską uwielbiam za Wszystko Czerwone, ale jednocześnie mój entuzjazm po tamtej książce (która nawiasem mówiąc, była jedną z najlepszych 2015 roku) osłabł po przeczytaniu Lesia. Powieść, która przekracza wszelkie granice absurdu, a humor staje się tu wręcz nachalny. Teraz już sama nie wiem, co sądzić o twórczości tej autorki, a czy prędko sięgnę po kolejne jej książki, to też jest dość wątpliwe. 

Znalezione obrazy dla zapytania piekło pocztowe
Piekło pocztowe - Terry Pratchett

Kolejny autor, którego dzieła albo zachwycają, albo zanudzają na śmierć. O czym tak właściwie była ta książka? Nie jestem w stanie powiedzieć, bo ona była... tak właściwie o niczym. A wielka szkoda, bo po moim nieudanym spotkaniu z Kolorem Magii, miałam nadzieję, że znów natrafię na coś tak fantastycznego, jak Dywan lub Kapelusz pełen nieba.

Znalezione obrazy dla zapytania after. płomień pod moją skórą
After. Płomień pod moją skórą - Anna Todd

Niestety, o tej książce nie jestem w stanie powiedzieć nic dobrego. Schematyczna, przewidywalna, bezsensowna i po prostu przegadana. Tę historię można by spokojnie zamknąć w dwustu stronach, bo sześćset to znaczna przesada. A Tessa i Hardin zajmują chyba pierwsze miejsce w rankingu najbardziej irytujących, bezmyślnych par literackich. 

Zostań, jeśli kochasz - Gayle Forman

Zostań, jeśli kochasz było dla mnie sporym rozczarowaniem. Spodziewałam się wyciskającej łzy historii, a albo ja jestem wypruta z emocji, albo ta książka jest po prostu zbyt krótka, aby wywrzeć jakieś wrażenie na czytelniku. Raczej prędko nie sięgnę po dalszą twórczość autorki.

Znalezione obrazy dla zapytania dziewczyna z pociągu książka
Dziewczyna z pociągu - Paula Hawkings

A jako wisienka na torcie, światowy bestseller, książka polecana przez znanych pisarzy, która doczekała się nawet ekranizacji. Jedno wielkie rozczarowanie. Ten zaskakujący thriller wcale nie trzyma w napięciu i nie mrozi krwi w żyłach, a rozwiązania wcale nie trudno przewidzieć. Bohaterowie mieli być symbolem pewnych wad ludzkich i może by się to udało, gdyby nie to, jak strasznie zostali przerysowani. Planuję zrobić oddzielną recenzję na temat tej książki, bo cóż, mam dość dużo obiekcji i ciekawa jestem, czy ktoś je podziela.

Tak prezentuję się moje zestawienie najgorszych książek roku.  
A jakie książki Was rozczarowały w minionym roku?



wtorek, stycznia 3

"Piąta Pora Roku" - N.K.Jemisin

Tytuł: Piąta Pora Roku
Tytuł oryginału: The Fift Season
Cykl: Pęknięta Zimia (tom 1)
Autor: N.K.Jemisin
Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: listopad 2016
Liczba stron: 440







Idziesz przez pustkowie, podążasz wzdłuż Cesarskiego Traktu, wokoło widzisz ludzi równie spragnionych, głodnych, zmęczonych. Czujesz się odosobniona, wiesz, że nikt nie przyjmie cię do wspólnoty. Zdajesz sobie sprawę, że przed tym, co się zbliża nie uciekniesz. W głowie masz tylko jedno – odnaleźć córkę.
Dla Essun właśnie nastąpił jej osobisty koniec świata. Jej mąż jedno dziecko zabił, a drugie uprowadził. Kobieta postanawia odnaleźć porwaną córkę, nie zważając na to, że prawdziwy koniec świata jest coraz bliżej. Żyje bowiem w Bezruchu, świecie, który cyklicznie niszczony jest przez Piątą Porę Roku. Essun wybiera się w podróż zniszczoną kataklizmem ziemią, gdzie nie ma litości i gdzie odbędzie się jej własny sprawdzian woli walki, przetrwania i siły.
Wizja świata postapokaliptystycznego nie jest w literaturze już niczym nowym. Były klęski, zagłady, dystopie i końce światów. Byli ludzie walczący o przetrwanie, wizje społeczeństw zniszczonych przez naturę. Dlaczego więc, Piąta Pora Roku jest czymś co w pewien sposób wyróżnia się spośród tylu znanych nam schematów?


"Jego towarzyszka nie odpowiada. Mężczyzna nie oczekiwał tego, choć jakaś jego część miała na to nadzieję. Doskwiera mu samotność.
Nadzieja jest jednak nieistotna, podobnie jak wiele innych uczuć, o których wie, że prowadzą wyłącznie do rozpaczy. Dokładnie to już przemyślał. Czas rozterek minął"

Wstęp do recenzji jest taki nie bez powodu. Miałam nadzieję, że te kilka zdań pozwoli Wam bardziej wczuć się w klimat Piątej Pory Roku. Spotykamy w tej książce zabieg dość osobliwy, jakim jest narracja drugoosobowa. I chociaż początkowo trudno jest się do tego przyzwyczaić, to później zaczynamy dostrzegać więcej i więcej zalet dzięki takiemu sposobowi narracji. Niemalże od razu zagłębiłam się w tę historię, a uwierzcie, jest to taka książka, która później trzyma czytelnika w napięciu aż do samego zakończenia. Momentami czułam się wręcz, jakbym sama brała w niej udział i spoglądała ten postapokaliptystyczny świat oczami Essun. Dzięki temu bardziej zżyłam się również z główną bohaterką książki, chociaż z początku wydawało się to niemożliwe ze względu na to, jak odmienna jest to postać.
No właśnie, na takie bohaterki jak Essun, nie natrafia się często w książkach, nawet tych dystopijnych. Poznajemy ją jako osobę, która nagle doświadczyła życiowej tragedii, która przepełniona jest pragnieniem zemsty, ale też miłością do swoich dzieci. Z drugiej strony, miejscami jej współczujemy, kiedy widzimy jej alienację w społeczeństwie, odrzucenie z powodu tego, kim jest i niezrozumienie dla osób takich, jak ona. Essun jest jednak również przykładem wielkiej determinacji, dążenia do celu i ta z pozoru chłodna i trzymająca się na dystans osoba, jest też w skryciu ducha bardzo czuła i wrażliwa. To po prostu życie nałożyło na jej barki zbyt ciężki bagaż emocji i tragedii.
Oprócz Essun, w książce spotykamy też kilku innych bohaterów, z których każdy jest bardzo charakterystyczny i zapadający w pamięć. Wydaje mi się, że taki minimalizm w ilości postaci, przełożył się zdecydowanie jakościowo na ich kreacje. Autorka stworzyła osoby z krwi i kości, barwne i jednocześnie bardzo różnorodne, a utajając niektóre fakty z ich przeszłości, tylko zwiększyła ciekawość czytelnika. Zaletą Piątej Pory Roku jest bowiem nie tylko angażująca fabuła, ale również dopracowane sylwetki bohaterów, których czytelnik pragnie poznać w równym stopniu, jak niektóre rozwiązania fabularne.  


"Powinnaś wiedzieć, jak wielkie masz szczęście: górotwory często poznają swoją prawdziwą naturę, zabijając członka rodziny albo któregoś z przyjaciół. W końcu to ci, których kochamy, najbardziej nas krzywdzą"

N.K.Jemisin ewidentnie włożyła dużo pracy w napisanie tej książki, a efekty są widoczne już z samego początku.  Wymyśliła nowe uniwersum, panujące w nim zasady i hierarchie społeczne, ale wszystko to wyjaśnia również czytelnikowi. Nie wrzuca nas od razu na głęboką wodę, lecz najpierw stara się nam trochę przybliżyć miejsce wydarzeń. Z drugiej strony, nie zdradza nam również wszystkiego, z każdą stroną możemy bowiem sami odkrywać kolejne elementy tego świata. A później, kiedy te wszystkie drobne ułamki składają się już na całość, możemy tylko pozostać pełni podziwu dla autorki za jej ogromną wyobraźnię, ale też solidne podejście do tematu. Stworzyła świat, w którym żaden czytelnik nie chciałby się znaleźć, ale jednocześnie każdy czyta o nim z fascynacją.
Warto też wspomnieć, że rozdziały prowadzone są z perspektywy trzech osób. Wspomnianej już Essun, Damai oraz Sjenit. Wydawałoby się, że dzieli je wszystko, ale zaufajcie autorce, ona nie bez powodu wplotła tutaj te trzy postacie. Przez całą książkę zastanawiałam się, jak rozwiążą się wątki z nimi związane, a im bliżej końca, tym bardziej moje zaintrygowanie rosło. I tym sposobem doszliśmy do zakończenia i wybaczcie, lecz tych emocji, które towarzyszyły mi przy przekręcaniu ostatnich kart tej książki nie jestem w stanie ubrać w słowa. Powiem tyle – to, w jaki sposób autorka zręcznie pokierowała fabułą, jak ujawniała pewne fakty, ale też ciągle skupiała uwagę czytelnika na innych wydarzeniach i jednocześnie pozostawiała go w stanie błogiej nieświadomości – po prostu genialne! I to tylko po to, aby spotęgować efekt zaskoczenia na sam koniec. I muszę przyznać – udało się – bo czegoś takiego przenigdy bym się nie spodziewała. Może w kryminale, ale taki zwrot akcji w powieści fantasy? Naprawdę mistrzowski zabieg! I chyba to niema zemsta na czytelniku (za co?), aby kazać mu czekać na kontynuację.

Zakończenie to coś fenomenalnego, ale to nie zmienia faktu, że całą książkę można by tak określić. Autorka zbudowała od podstaw fascynującą, nową rzeczywistość, dodała pewne elementy magii oraz pełnokrwistych bohaterów. A na koniec, zostawiła trochę miejsca dla czytelnika, aby i on mógł przemierzać bezkresy Bezruchu i dać się porwać w wir wydarzeń. Więc jak, przyłączycie się do podróży?  

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non