czwartek, grudnia 31

Podsumowanie roku 2015, czyli tegoroczne perełki!

Witajcie w ten słoneczny grudniowy dzień! Zakończenie roku, a pogoda jak wiosną ;) Dzisiaj chciałam krótko podsumować ten rok oraz przedstawić kilka książek, które szczególnie mi się spodobały. Tak więc nie przedłużając...
W tym roku przeczytałam 61 książek i osobiście jestem z tego wyniku zadowolona, ponieważ wiele z nich jest naprawdę wartych wspomnienia. Dzisiaj natomiast, chciałabym Wam przedstawić te najlepsze z najlepszych, czyli tegoroczne perełki :) A oto one:
(kolejność przypadkowa)

1. "Kapelusz pełen nieba" - Terry Pratchett
Niezwykle pomysłowa, a jednocześnie wciągająca powieść fantasy, napisana lekkim i zabawnym językiem, co jest oczywiście charakterystycznym znakiem Terry'ego Pratchetta! 
 
2. "I nie było już nikogo" - Agatha Christie
Nie tylko najlepszy kryminał Pani Christie, który jak na razie przeczytałam, ale również jedna z najbardziej nieprzewidywalnych książek przez jakie dotychczas przeszłam! Niebanalna fabuła, świetnie wykreowani bohaterowie i zaskakujące zakończenie. Czego chcieć więcej?

3. "Prawie jak gwiazda rocka" - Matthew Quick
Wzruszająca historia o sile optymizmu z niezwykłą główną bohaterką, wobec historii której nikt nie przejdzie obojętnie.

4. "Dywan" - Terry Pratchett
I tu znów na mojej liście pojawia się Pratchett, ale naprawdę nie potrafię stwierdzić, która z jego książek jest lepsza ;) "Dywan" to przezabawna historia, a właśnie to nadaje jej charakterystyczność!

5. "Rywalki" - Kiera Cass
Cała seria utrzymana jest w bajkowym klimacie, więc historia tak jakby... z rodu Kopciuszka. Miałam wrażenie, że powracam do dzieciństwa :)

 
6. "Wszystko czerwone" - Joanna Chmielewska
Pomysłowy i zabawny kryminał, napisany lekkim, ciekawym językiem, a po jego przeczytaniu jestem pewna, że Joanna Chmielewska jeszcze nie raz zawita na półkach mojej biblioteczki.

7. "Morderstwo w Orient Expressie" - Agatha Christie
Kolejna fenomenalna powieść Christie! Moje wszelakie przypuszczenia dotyczące mordercy spełzy na niczym. Królowa kryminału znów mnie zaskoczyła!

8. "Krew Elfów" - Andrzej Sapkowski
Po bardzo dobrym "Ostatnim życzeniu" mogłam jedynie spodziewać się, że pierwsza część z sagi o Wiedźminie będzie jeszcze lepsza. I oczywiście nie zawiodłam się! "Jeszcze lepsza" to wręcz za mało powiedziane!

9. "Góra Skorpiona" - John Flanagan
Kolejne znakomite dzieło Johna Flanagana! Mimo, że autor napisał już kilkanaście książek, których akcja toczy się w tym samym świecie, który stworzył, każda jest niesamowita, pełna nowych przygód, dostarczająca pozytywnych emocji i wrażeń. Piąta część serii "Drużyna" również trzyma wysoki poziom.

10. "Wichrowe Wzgórza" - Emily Bronte
Niezwykła powieść, wzbogacona barwnymi opisami, która zachwyciła mnie swym specyficznym klimatem i idealnie wykreowanymi bohaterami. Klasyka literatury, która również przeze mnie będzie długo wspominana.
 

Mnie zachwyciły właśnie te książki, ale najlepszą dziesiątkę było naprawdę trudno wybrać. Już się nie mogę doczekać, co przyniesie Nowy Rok!

Korzystając z okazji, chciałabym Wam również podziękować za ten wspaniały rok, za to, że ze mną jesteście, czytacie i komentujecie moje posty, a uwierzcie, sprawia mi to ogromną radość! To właśnie w tym roku założyłam bloga i bardzo się cieszę z tego co osiągnęłam, tym samym mam również nadzieję, że blog ciągle będzie się rozwijał. Ogromnie Wam dziękuję!
Życzę Wam również, aby  przyszły rok okazał się dla Was pomyślny, pełny sukcesów, zarówno tych czytelniczych, jak i w życiu codziennym. Cieszcie się każdą krótką chwilą, wszystkimi choćby najdrobniejszymi rzeczami, bo to właśnie one tworzą naszą rzeczywistość i to one będą później wspominane! Życzę Wam, abyście ciągle czytali, ale przede wszystkim czerpali z tego radość. I życzę Wam także, aby za rok każdy z Was mógł powiedzieć, że rok 2016 był udany, i że będziecie go wspominać z uśmiechem na twarzy :)
Szczęśliwego Nowego Roku!



poniedziałek, grudnia 28

"Drugi oddech" - Philippe Pozzo di Borgo

"Kalectwo i choroba to ciąg załamań i poniżeń. Wówczas nadzieja jest tchnieniem życia; żeby je dobrze wykorzystać, trzeba wziąć drugi oddech. Maratończycy wiedzą, czym on jest. To coś w rodzaju stanu łaski. Oddech uspokaja się, pogłębia, ból znika. Dusimy się, chcąc żyć zbyt szybko, okazać się najlepszymi, wygrać wyścig. Ci, którzy po kilkudziesięciu kilometrach oddychają lepiej, potrafią wyobrazić sobie metę. Celem jest boska uczta, odnaleziona miłość"

 Philippe Pozzo di Borgo – człowiek sukcesu, arystokrata, mężczyzna zdrowy i w pełni sił, szczęśliwie żyjący z żoną. Do czasu…
W pewnym momencie jego życie zaczyna się rozpadać. Ukochana żona Beatrice choruje na raka i traci kolejne dzieci, a on sam ma wypadek na paralotni. Ta chwila nieuwagi sprawia, że jest sparaliżowany już do końca życia.
Czy wyobrażacie sobie, jak to by było w dosłownie jednej chwili stracić wszystko? Jak to by było nie móc w pełni korzystać z życia, jednocześnie mając świadomość jak wiele się straciło? Być całkowicie zdanym na łaskę innych? Patrzeć jak bliska Wam osoba cierpi, a nie móc jej pomóc?
Tego wszystkiego w bardzo krótkim czasie doświadcza francuski arystokrata Philippe Pozzo di Borgo. Człowiek, który zawsze miał wszystko i wierzył, że jego życie potoczy się jak w bajce, długo i szczęśliwie…  Lecz co jeśli coś temu przeszkodzi? Jak poradzi sobie w nowej rzeczywistości?
Kojarzycie może film „Nietykalni”, który powstał na kanwie tej historii? Obejrzałam go już jakiś czas temu i szczerze powiedziawszy nie sądziłam, że jest oparty na książce. Gdy pewnego razu zobaczyłam w księgarni okładkę książki z kadrem z filmu, kupiłam ją bez wahania, jako że film wywołał na mnie duże wrażenie i miałam nadzieję, że książka będzie jeszcze lepsza. Niestety, ale najwyraźniej ją przeceniłam.
Historia rozpoczyna się retrospekcją, gdzie Philippe zgłębia swoje dzieciństwo, młodość oraz dorosłe życie, odkrywając przez czytelnikiem wszystkie wspomnienia od czasu wypadku. Opisuje szczęśliwe chwile, które spełnił z żoną Beatrice, a także dociera do momentu wykrycia u niej raka. Dopiero tutaj, akcja zaczyna nabierać tempa i przestajemy się skupiać na samym Philippie, a na pierwszy plan wychodzi Beatrice. Jest to osoba warta podziwu, która mimo wielkiego cierpienia i bólu, stara się zachować pozytywne postrzeganie świata. Mimo świadomości, że w każdej chwili może umrzeć, stara się w swoich ostatnich chwilach w pełni korzystać z życia. Zaimponowała mi znacznie bardziej niż główny bohater, jako że nigdy nie użalała się nad swym losem i nigdy nie stawiała swoich problemów w centrum uwagi, a do swej choroby starała się podchodzić z dystansem. Z pewnością jej osobowość urozmaiciła tę historię.
Po dość długim wprowadzeniu, życie Philippe’a zostaje przerwane wypadkiem na paralotni. Zostaje przykuty do wózka inwalidzkiego, a tracheotomia sprawia, że w pierwszych miesiącach nie może również mówić. Decyduje się na zatrudnienie u siebie osoby, która mogłaby mu pomagać w codziennym życiu. Po odrzuceniu wielu kandydatów, jego wybór pada na Algierczyka Abdela, człowieka żyjącego na marginesie społeczeństwa.  Oczekiwałam, że jego postać zostanie trochę bliżej przybliżona czytelnikowi, niestety został przedstawiony dość powierzchownie, dopiero pod koniec książki mogliśmy poznać jego osobę, dzięki kilku zabawnym sytuacjom, które stworzył. Abdel jest całkowicie odmienny od Philippe’a, cechuje go porywczość i beztroskość, ale w trudnych momentach potrafi stać się odpowiedzialnym opiekunem. Philippe natomiast wydaje się zmęczony życiem i poważny, ale nawet on potrafi przywołać uśmiech na twarz w towarzystwie Abdela. Relacja między nimi jest ciekawa, ale krótka. Dopiero, gdy książka zbliżała się ku końcowi, mogliśmy zobaczyć przyjaźń, która między tą dwójką się zawiązała.
Beatrice i Abdel, mimo, że byli postaciami drugoplanowymi, są znacznie bardziej charakterystyczni niż główny bohater Philippe. Przez całą powieść wydawał mi się być płaski i bez wyrazu, a po wypadku miałam wrażenie, że całkowicie się poddał. Jedynie przy Beatrice jego osoba nabierała nieco koloru, ale takich momentów było niewiele. Spodziewałam się książki, która naprawdę ściśnie mnie za serce, ale do takich emocji było mi niestety daleko. Historia sama w sobie rzeczywiście jest wzruszająca, ale została przedstawiona w sposób, który nijak oddziaływał na czytelnika i jego uczucia, a jedyne emocje wywoływała postać Beatrice. Mnóstwo wspomnień, które przywoływał Philippe było całkowicie niepotrzebne, skupił się na oddaniu przeszłości, ale powierzchownie potraktował teraźniejszość. Możliwe, że patrzę na tę książkę przez pryzmat obejrzanego filmu, ale sądzę, że w nim wszystko zostało przedstawione dokładnie ze szczególnym zwróceniem uwagi na relację Philippe’a i Abdela. Z pewnością wniósł by trochę koloru i poczucia humoru do tej historii, ale to można było doświadczyć jedynie na jej ostatnich stronach. Dlatego do książki już raczej nie wrócę i nie mogę jej szczególnie polecić, ale może Ktoś chciałby obejrzeć film? ;)

Ocena: 5/10



środa, grudnia 23

Zaczytanych Świąt!

Drodzy czytelnicy! Z okazji zbliżających się Świąt Bożego Narodzenia, chciałabym Wam złożyć najserdeczniejsze życzenia, zdrowych i spokojnych Świąt spędzonych w gronie rodziny, radości i szczęścia w ten magiczny dzień, a także oczywiście książkowych prezentów pod choinką! Życzyłabym Wam również, aby za oknem wszystko zasypał śnieg, ale na to nie ma raczej co liczyć, więc zamiast tego życzę Wam, aby nadchodzący rok był możliwie jak najlepszy, ale także abyście z uśmiechem na twarzy wspominali ten, który niedługo przejdzie do pamięci. 
Zdrowych, wesołych i zaczytanych Świąt życzy Wam Klaudia :)